Szkody, które wyrządziły burze, premier Australii określił "niewiarygodnymi".
Co najmniej trzy ofiary śmiertelne, dwie osoby zaginione, powodzie, powalone drzewa i erozja wybrzeża to dotychczasowy bilans silnych burz, które od kilku dni szaleją we wschodniej Australii - poinformowały w poniedziałek władze.
Burze nawiedziły stany Nowa Południowa Walia, Wiktoria i Tasmania. Premier tego pierwszego Mike Baird nazwał szkody wzdłuż wschodniego wybrzeża "niewiarygodnymi".
Według meteorologów w porcie w Sydney, stolicy Nowej Południowej Walii, wiatr wiał z prędkością nawet 115 km na godz. W niektórych częściach miasta odnotowano największe podtopienia od 30 lat.
W wyniku erozji na plaży w Collaroy, pod Sydney, ewakuowano warte miliony dolarów domy, którym teraz grozi zawalenie.
W Nowej Południowej Walii tysiące ludzi nie mają prądu, a kilka dróg jest nieprzejezdnych, w tym w Sydney.
Policja poinformowała, że na przedmieściach Sydney i w Bowral, ok. 100 km na południe, w samochodach porwanych przez wodę znaleziono ciała dwóch mężczyzn. W rzece w Canberze odnaleziono ciało 37-letniego mężczyzny.
W Tasmanii za zaginione uznano dwie osoby. W tym stanie zamkniętych jest ok. stu dróg, w tym jedna z głównych autostrad.