Do katedry gnieźnieńskiej wchodzą trzy muzułmanki. Modlą się, padają na twarz i przyjmują Komunię Świętą. Przez całą Mszę ktoś z boku robi im zdjęcia. Później okazuje się, że to nie muzułmanki, tylko uczestniczki warsztatów teatralnych, szukające inspiracji.
18.05.2016 14:55 GOSC.PL
Warsztaty odbywały się w Teatrze im. Aleksandra Fredry 14 i 15 maja pod okiem Barbary Hanickiej, koordynującej projekt "ReStart - Łańcuch Sztuki. Kontynuacja". A tymczasem "kościelny" epizod tego wątpliwego performance miał miejsce w dzień Zesłania Ducha Świętego. W zasadzie pomysł był szczytny - uczestnicy przebrani za wyznawców różnych ras i religii mieli poruszać się po mieście, chcąc w ten sposób pokazać stereotypy, jakie wokół nich funkcjonują. Tak, muzułmanki w kościele katolickim, nabożnie przeżywające Mszę Świętą (obojętnie czy naprawdę, czy dla zabawy) to rzeczywiście łamiący stereotypy widok. I serca też.
W rozmowie z portalem „Gniezno24.pl” proboszcz parafii katedralnej, ks. Jan Kasprowicz nie chce oceniać, czy to była prowokacja, czy też nie. Przyznał, że do tej pory takie zdarzenie nie miało miejsca w gnieźnieńskiej katedrze.
Smaczku dodaje fakt, że zdjęcia z "akcji" młodych dzielnych performatorek wiszą w gablocie teatru. Najwidoczniej dyrekcja teatru ma się czym pochwalić, a na pewno nie czuje, aby miała powody do wstydu.
"Uczestnicy warsztatów zapragnęli przekonać się bezpośrednio na samych sobie, co to znaczy być odrzuconym, nosić piętno obcego, nieakceptowanego przez większość" - czytamy w oficjalnym oświadczeniu dyrekcji teatru. "Uczestnictwo w finale warsztatów, który odbywał się 15 maja w różnych częściach miasta, w tym również w katedrze gnieźnieńskiej, miało charakter dobrowolny, improwizowany, a tym samym nie odtwarzało wcześniej przygotowanego i zapisanego scenariusza. W zamierzeniu miało być rezultatem pracy własnej uczestników. Prowadząca warsztaty dr B. Hanicka była obecna podczas wszystkich działań, ponadto do dyspozycji młodzieży od pierwszego dnia zajęć pozostawał profesjonalny psycholog – terapeuta."
Nie wiemy, do czego był potrzebny psycholog, być może miał interweniować, gdyby ktoś ze "złych" katolików zaczął im ubliżać. Zabawne, bo nikt podczas Mszy Świętej nie zareagował bezpośrednio wobec "muzułmanek". Nie było żadnych zaczepek, żadnych złośliwości. Wzbudzały zainteresowanie, to prawda, zwłaszcza fakt, że robiono im zdjęcia. Negatywny odzew wśród parafian pojawił się w momencie, kiedy okazało się, że to było tylko "na niby". Powstaje teraz pytanie: co tak naprawdę było na niby? Strój muzułmanek? Pokłony przed tabernakulum aż do samej ziemi? Przyjmowanie Komunii Świętej? Czy to też było na niby?
"Dyrekcja Teatru pragnie poinformować, iż intencją warsztatów nie było prowokowanie, epatowanie innością, odmiennością czy też obraza czyichkolwiek uczuć religijnych. Wyrażamy ubolewanie, że nasze działania zostały przez niektóre osoby niewłaściwie zinterpretowane" - podaje zarząd teatru Aleksandra Fredry. Ma się ochotę powiedzieć: "dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane", bo w zasadzie pod takie stwierdzenie można wszystko podciągnąć. Ale dyrekcja dodaje: "Jednakowoż sądzimy, że spontaniczny gest młodych był im w jakiś sposób w tym momencie potrzebny, przyczynił się do rozbudzenia ich wewnętrznej wrażliwości, zwłaszcza że spotkał się z sympatią i zrozumieniem wielu osób".
Projekt ReStart realizowano z funduszy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a więc z pieniędzy podatnika. Poprzednia edycja była tak skuteczna, że w tym roku przyznano teatrowi grant w wysokości 61 tys. zł w ramach priorytetu „edukacja kulturalna". No to się młodzież ukulturalniła.
Zapewne udawanie modlitwy w kościele katolickim przez przebranie się za muzułmanki głęboko uwrażliwiło owe trzy dziewczyny. Na przykład na problemy prześladowań chrześcijan na Bliskim Wschodzie lub na konflikt syryjski. Zachęcam do jeszcze większego uzewnętrzniania się i proponuję teraz coś na odwrót – z dużym krzyżem na szyi pojawić się w meczecie i bić pokłony Mahometowi. To dopiero byłby performance!
Ludwika Kopytowska