W aferze Amber Gold, choć uwikłane w nią mogą być wysoko postawione osoby, poszkodowanymi są zwykli ludzie. Im nie są potrzebne igrzyska, tylko rzetelne wyjaśnienia.
17.05.2016 12:56 GOSC.PL
Mam nadzieję, że Jarosław Kaczyński dotrzyma słowa i w ciągu kilku tygodni powstanie komisja śledcza do wyjaśnienia afery Amber Gold. Doświadczenie pokazuje, że takie komisje mają wady, ale mimo to robią sporo dobrego.
Komisja rywinowska, pramatka wszystkich komisji śledczych, nie doprowadziła do skazania polityków odpowiedzialnych za próbę korupcji przy tworzeniu ustawy medialnej. Pokazała jednak, jak w praktyce wyglądały rządy Leszka Millera i w ogóle funkcjonowanie polskiego establishmentu. To, że postkomuniści musieli oddać władzę, było w dużej mierze skutkiem działania sejmowych śledczych.
Wzorcowym przykładem pracy była komisja zajmująca się sprawą Krzysztofa Olewnika. Okoliczności tragicznej śmierci młodego biznesmena ciągle niestety pozostają niejasne, zresztą posłowie mieli zajmować się nieprawidłowościami, do jakich doszło podczas śledztwa, a nie wyjaśnieniem samej sprawy. Jednak komisja wykonała swoją pracę bez zarzutu, obyło się bez personalnych przepychanek, powstał rzetelny raport mówiący wiele o działaniu wymiaru sprawiedliwości.
Zdarzały się oczywiście i takie komisje jak hazardowa. Trudno się nie zgodzić z Aleksandrą Jakubowską, która ironizowała, że przewodniczący Mirosław Sekuła powinien mieć postawiony pomnik za to, jak kierował pracami. Ukręcenie łba aferze tak poważnej i jednocześnie tak ewidentnej – bo przecież opinia publiczna od początku znała nagrania CBA – wymagało sporo wysiłku i talentu. Jednak mimo osiągnięć prowadzącego prace, dzięki przesłuchaniom bohaterów afery opinia publiczna mogła dowiedzieć się wiele o tym, jak rządzi się zieloną wyspą.
Komisja w sprawie Amber Gold może wesprzeć śledztwo, które już w tej sprawie się toczy. Źle by się stało, gdyby skończyło się ono na skazaniu kilku słupów, a takie ryzyko jest spore, zwłaszcza w sytuacji, gdyby proces się przeciągał i zwyczajnie znudził opinię publiczną. Postawienie na czele komisji Małgorzaty Wassermann (o ile się to potwierdzi) daje nadzieję, że komisja podejdzie do swojego zadania rozsądnie. Córka śp. Zbigniewa Wassermanna pokazała, że nawet zajmując się sprawą Smoleńska, która osobiście jej dotyczy, potrafi utrzymać nerwy na wodzy. A w aferze Amber Gold, choć uwikłane w nią mogą być wysoko postawione osoby, poszkodowanymi są zwykli ludzie. Im nie są potrzebne igrzyska, tylko rzetelne wyjaśnienia.
Jakub Jałowiczor