Istnienie całego chrześcijańskiego osiedla jest zagrożone w Pakistanie po tym, jak islamscy ekstremiści oskarżyli jednego z jej mieszkańców o rzekomą obrazę islamu.
Imran Masih oglądał na swym telefonie komórkowym film, w którym protestancki pastor krytykował pewne wymiary islamu. „Przestępstwo” Masiha zgłoszono do miejscowego imama, który nakazał ukarać „bluźniercę” śmiercią. Gdy chrześcijaninowi udało się uciec, jeden z bogatych muzułmanów wyznaczył 10 tys. dolarów nagrody za jego schwytanie. Do zdarzenia doszło w miejscowości Bosaan zamieszkanej przez 4 tys. muzułmańskich rodzin, wśród których żyje zaledwie 300 chrześcijan.
„Jest to kolejny przypadek łamania w Pakistanie prawa i nadużywania tzw. ustawy o bluźnierstwie, która dyskryminuje mniejszości” – stwierdził arcybiskup Lahauru Sebastian Shaw. Wskazał zarazem, że za czyjeś czyny nie może odpowiadać cała wspólnota. Mimo przybycia do wioski policji sytuacja cały czas jest napięta. Muzułmanie postawili chrześcijanom ultimatum, że jeśli chcą pozostać w swych domach, muszą przejść na islam. Mogą też wydać oskarżonego, który ma zostać spalony żywcem przed miejscowym kościołem. Zagrozili jednocześnie, że jeżeli chrześcijanie nie dostosują się do tych żądań, ich domy zostaną zrównane z ziemią.
Obrońcy mniejszości podkreślają, że zagrożenie jest realne, a wzmacnia je obojętność policji. W minionych latach w Pakistanie odnotowano już podobne sytuacje. Islamiści nie tylko puszczali z dymem domy wyznawców Chrystusa i kościoły, ale też palili ich żywcem. Nikt z przedstawicieli prawa nie starał się zbadać zasadności oskarżeń wnoszonych przez muzułmanów.