Na Ukrainie te dzieci są izolowane. Karate z tym walczy.
Natalya Milko zaczęła w Kijowie uczyć karate dzieci z zespołem w 2013 roku. Utworzyła wówczas dla nich specjalną grupę. Nie było wtedy szans, by maluchy z nadprogramowym chromosomem trenowały razem ze zdrowymi dziećmi. Według 48 letniej instruktorki takie dzieci na Ukrainie są izolowane. Uczą się żyć w relacjach z innymi ludźmi tylko poprzez kontakt z rodzicami lub w szkołach specjalnych, gdzie są otoczone przez inne dzieci dotknięte niepełnosprawnością.
Natalia chciała im pomóc, stąd pomysł założenia dla nich szkoły karate i sprawdzenia, jak te zajęcia będą wpływały na rozwój maluchów z zespołem Downa. Przez pierwsze dwa lata ćwiczyły w oddzielnych grupach, by przyzwyczaić się do siebie i nauczyć się podstaw. Postępy były, więc instruktorka postanowiła utworzyć grupy mieszane.
Jak tłumaczy, dzieci uczą się od siebie nawzajem, a zdrowe dzieci są jak starsi koledzy, którzy tłumaczą, wyjaśniają i pomagają. Pozytywne efekty tego przedsięwzięcia zaskoczyły samą pomysłodawczynię. Dzieci z zespołem Downa fizycznie się rozwinęły. Wzrosło również ich zainteresowanie sportem. Niektóre przeszły do innych klubów sportowych i biorą udział w zawodach razem ze zdrowymi dziećmi.
Trenerka martwi się jedynie tym, że na Ukrainie prawo jeszcze nie nadąża za potrzebami społeczeństwa obywatelskiego. Dla niepełnosprawnych dzieci tworzone są tylko specjalne grupy. Dzieci nie mogą trenować razem ze zdrowymi rówieśnikami, nawet jeśli lekarz stwierdzi, że są wystarczająco sprawne, by trenować. To, co robi Natalya, jest ewenementem.
Ukraine's karate kids strike blow at Down's syndrome stereotypes
AFP news agency
jad /AFP/france24.com