Żołnierzom-górnikom, kierowanym w PRL przymusowo do ciężkich prac w kopalniach, należy się szacunek, a pamięć o ich determinacji powinna być pielęgnowana - mówili w sobotę na Jasnej Górze uczestnicy Pielgrzymki Związku Represjonowanych Politycznie byłych Żołnierzy-Górników.
Doroczną pielgrzymkę organizuje stowarzyszenie byłych żołnierzy-górników, zrzeszający osoby, które w latach 1949-1959 z powodów politycznych trafiły do kopalń węgla kamiennego, uranu i do kamieniołomów. Żołnierzy ze służb zastępczych, podobnie jak więźniów, kierowano w najgorsze i najniebezpieczniejsze miejsca kopalni. Czas "służby" wahał się między 24 a 36 miesiącami, a katorżnicza praca trwała nieraz po 16, a nawet ponad 20 godzin na dobę.
W sobotę byli żołnierze-górnicy oraz ich bliscy w bazylice jasnogórskiej uczestniczyli we mszy św. odprawionej pod przewodnictwem księdza generała Stanisława Rospondka, który jest opiekunem żołnierzy i kombatantów w archidiecezji częstochowskiej.
"60 kopalń Górnego i Dolnego Śląska, w czasie służby nawet do 39 miesięcy, przyjmowały krew, pot, łzy i poniewierkę 35 tys. żołnierzy-górników represjonowanych. Przymusowe represyjne wcielanie do wojska, dlatego, że byli to młodzi powstańcy Warszawy, młodzi żołnierze Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Były to dzieci, które miały ojców i matki, wielkich patriotów" - powiedział podczas homilii ks. Rospondek.
Podkreślił, że żołnierze-górnicy pracowali w warunkach urągających wszelkim normom, byli eksploatowani do granic wytrzymałości. Przypomniał też, że status tych osób ciągle nie jest uregulowany.
Uczestnicy pielgrzymki podkreślali, że osobom, które były poddane represjom należy się szacunek, a pielęgnowanie pamięci o nich jest wspólnym obowiązkiem. Edmund Celoch z Zarządu Krajowego Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy-Górników powiedział, że we wrześniu w Bytomiu ma zostać odsłonięty pomnik żołnierza-górnika. Dziękował za to lokalnym władzom.
Jasnogórska pielgrzymka rozpoczęła się w piątek. Tego dnia jej uczestnicy spotkali się w kaplicy Domu Pielgrzyma, brali też udział w drodze krzyżowej na wałach jasnogórskich.
Związek Represjonowanych Politycznie Żołnierzy-Górników działa od 1992 r. Początkowo zrzeszał ok. 45 tys. osób - poszkodowanych oraz wdów po nich, liczba członków jednak stale spada. Wśród celów Związku są m.in. zabieganie dla nich o status kombatantów, jednorazowe odszkodowania za pracę i wynagrodzenia za pracę podczas służby wojskowej.
W piątek wszystkie kluby poparły w Sejmie podczas pierwszego czytania poselski projekt nowelizacji ustawy o kombatantach oraz osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego; rozszerza ona listę uprawnionych do świadczeń wynikających z tej ustawy właśnie o żołnierzy-górników. Chodzi o 26 tys. żołnierzy-górników oraz 19 tys. wdów po nich.
Od 1949 r. w ramach zastępczej służby wojskowej zaczęto tworzyć bataliony pracy. Podstawą kwalifikowania poborowych do tego typu jednostek było pochodzenie społeczne, przeszłość polityczna, opinia miejscowej bezpieki i narodowość. Warunki pracy i warunki bytowe żołnierzy-górników były katastrofalne.
W latach 1949-1959 do kopalń i kamieniołomów trafiło wiele tysięcy poborowych. Szacuje się, że w wyniku katorżniczej pracy ponad tysiąc z nich zginęło, kilkanaście tysięcy na zawsze straciło zdrowie lub przypłaciło służbę przedwczesną śmiercią.
System represji, któremu podlegali żołnierze-górnicy, IPN uznał za zbrodnię komunistyczną. Odpowiedzialnością za jego stworzenie Instytut obarczył ówczesnego ministra obrony narodowej Konstantego Rokossowskiego, wiceministra obrony Edwarda Ochaba oraz szefa sztabu generalnego, gen. Władysława Korczyca.