Iod tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. J 19,27
Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”.
I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Tak lapidarnie brzmi: „I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie”. A co się za tym dla Jana kryło? Nie wiemy, jak wyglądało starzenie się Maryi; czy chorowała, czy wymagała opieki. Trudno gdybać, jak wielki Jan wziął na siebie ciężar. Ale jedno możemy powiedzieć na pewno: jak długo Maryja żyła, musiał dostosować swoje apostolskie plany do Niej. Do Jej sił, do Jej możliwości podróżowania... Dopiero po Jej zaśnięciu i wzięciu do nieba mógł zacząć realizować wymagające więcej czasu pomysły. Mimo to zdążył zrobić jeszcze całkiem sporo. Efez, Patmos, Ewangelia, trzy listy, Apokalipsa... Nam też raczej trudno realizować ambitne plany apostolskie. Najpierw własne dzieci, potem rodzice, a potem... To już nam samym brakuje sił. Stracone dla sprawy Jezusa życie? Żadną miarą. Trzeba tylko nie śnić o wielkich czynach, a zauważyć to, co zostało nam dane przez Boga. Nasi bliscy, nasi przyjaciele, nasza wspólnota czy nasza parafia. Żniwo ciągle wielkie, robotników ciągle mało. Każde gorące serce, każda para rąk i nóg gotowych do pracy dla Ewangelii się przyda. Choćby wydawało się, że to drobiazgi...
Andrzej Macura