Nie jestem ani zależny od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ani nie jestem z nim w konflikcie - powiedział prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla PAP.
- Chciałbym, aby Trybunał Konstytucyjny jak najprędzej miał pełny skład - odpowiedział, pytany, czy ślubowanie od wybranego przez Sejm na sędziego TK Zbigniewa Jędrzejewskiego odbierze w czwartek.
"Sejm dokonał wyboru nowego sędziego TK. Doszło do sporów w trakcie głosowania, dlatego wystąpiłem z pytaniem do marszałka Sejmu o kwestie formalne i uzyskałem odpowiedź. Nikt nie zgłosił wniosku o reasumpcję głosowania, chociaż był na to czas, sprawdziłem to osobiście. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński zamknął obrady nad tym punktem, a nie obrady w ogóle. Został zastąpiony przez wicemarszałka Ryszarda Terleckiego, który kontynuował obrady" - powiedział.
Pytany, co zrobi, gdy trafi do niego ustawa i będzie miał wątpliwości co do jej konstytucyjności, prezydent odparł: "Jeżeli trafi do mnie ustawa, co do której będę miał rzeczywiście poważne wątpliwości co do jej zgodności z konstytucją, to mam możliwość skierowania jej do TK i to w dwóch trybach: prewencyjnym i następczym, czyli po jej podpisaniu. Wtedy będę te kwestie rozważał".
Na uwagę, że Trybunał wydaje orzeczenia, których rząd nie publikuje, odparł: "Proszę zadać pytanie przewodniczącemu TK sędziemu Andrzejowi Rzeplińskiemu, jak to jest, że nie dopuszcza on trzech sędziów do orzekania, w sytuacji kiedy udostępnił im miejsca pracy w Trybunale Konstytucyjnym i od początku wypłaca im wynagrodzenia sędziowskie. Nie ma takiej podstawy prawnej, która dziś pozwalałaby na niedopuszczanie sędziów do orzekania".
Dopytywany o rozwiązanie sporu wokół TK, zaznaczył, że liczy, iż zostanie ono wypracowane w Sejmie przez zespół ekspercki. "Mam nadzieję na kompromis" - dodał.
PAP zapytała prezydenta, kiedy przedstawi kandydata na szefa Narodowego Banku Polskiego. "Mam już kandydata doświadczonego i odpowiedzialnego. Jestem przekonany, że zostanie on zaakceptowany przez rynki finansowe" - powiedział.
Na pytanie, czy prawdziwe są doniesienia, że jest nim Adam Glapiński, prezydent odparł, że "kandydat zostanie ujawniony w odpowiednim czasie".
Unia Europejska powinna być unią państw narodowych, które współpracują ze sobą głównie na niwie gospodarczej, bez ingerowania w suwerenność - powiedział prezydent. Dodał, że UE jest dla niego, podobnie jak dla większości Polaków, ogromną wartością.
PAP zapytała prezydenta, jak silne jest - jego zdaniem - zagrożenie dla integralności UE, w kontekście m.in. planowanego referendum w Wielkiej Brytanii, referendum w Holandii, czy wpływu kryzysu imigracyjnego na strefę Schengen.
Według Andrzeja Dudy, wyniki referendum holenderskiego, w którym Holendrzy w większości opowiedzieli się przeciwko umowie stowarzyszeniowej UE-Ukraina, świadczą nie tyle o niechęci do Ukrainy, co o wzroście nastrojów eurosceptycznych.
"Te wyniki są złe dla Ukrainy, ale jeżeli się przyjrzymy, jak przebiegało głosowanie i jakie argumenty pojawiały się w mediach, to wniosek jest taki, że w tym referendum wypowiedzieli się przeciwnicy Unii Europejskiej, którzy z zasady uważają, że Europa zjednoczona jest im niepotrzebna. To nie są ludzie, którzy mieli coś zasadniczo przeciwko Ukrainie; to są ludzie, którzy nie są zwolennikami Unii Europejskiej, integracji europejskiej, są eurosceptykami i to wyraziście" - powiedział prezydent.
Podkreślił też, że Unia Europejska jest dla niego, "podobnie jak dla zdecydowanej większości Polaków, ogromną wartością". "Jestem zwolennikiem UE jako unii państw narodowych, które współpracują ze sobą przede wszystkim na niwie gospodarczej, bez ingerowania w elementy, które powinny pozostać w zakresie suwerenności" - oświadczył.
Według prezydenta właśnie takiego modelu Unii domagał się też brytyjski premier David Cameron, kiedy zawierał porozumienie z Radą Europejską "w przedmiocie pewnego rozluźnienia tych więzów". Pod koniec lutego UE i W. Brytania porozumiały się w sprawie warunków członkostwa tego kraju w UE. Umowę zawarto po maratonie negocjacji w Brukseli. Niedługo potem premier David Cameron ogłosił, że referendum dot. ewentualnego Brexitu odbędzie się 23 czerwca. Jednym z najtrudniejszych problemów negocjacji były żądania Londynu dotyczące ograniczeń w dostępie świadczeń socjalnych dla imigrantów z innych krajów UE.
Andrzej Duda ocenił jednocześnie, że Brexit oznaczałby poważne osłabienie UE. "Większość odpowiedzialnych polityków w UE ma nadzieję, że do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii nie dojdzie, bo to na pewno oznaczałoby kolejny kryzys w UE i na pewno oznaczałoby tendencję, która jest niebezpieczna" - powiedział prezydent.
Pytany, czy Polska ma jakiś scenariusz na wypadek, gdyby Brytyjczycy powiedzieli jednak Unii "nie", zaznaczył, że przede wszystkim ten scenariusz będzie musiał być scenariuszem ogólnounijnym. "To będzie wielki kłopot, ponieważ trzeba będzie przeprowadzić jakąś procedurę, która nie będzie procedurą krótkotrwałą" - dodał.
Według prezydenta UE potrzebuje dziś przede wszystkim więcej solidarności i decyzyjności. "Unia Europejska jest silna, gdyż tworzą ją w większości mocne państwa, ale jednocześnie słaba, jeżeli chodzi o podejmowanie zdecydowanych kroków. Dzisiaj przede wszystkim zadaniem UE powinno być rozwiązywanie kryzysu imigracyjnego poprzez usuwanie jego źródeł" - mówił. Jak dodał, w tej kwestii "potrzebne byłoby bardziej zdecydowane domaganie się przestrzegania prawa międzynarodowego, chociażby od Rosji".
Prezydent powiedział też, że Polska musi dokonać znaczącej modernizacji swej armii oraz zmian, jeśli chodzi o system dowodzenia; powinniśmy mieć także bardziej liczebną armię.
Wyraził też nadzieję, że ustawa obniżająca wiek emerytalny zostanie uchwalona w 2016 roku. - To oczywiste, iż społeczeństwo oczekuje obniżenia wieku emerytalnego - dodał.