Ponad 40 pokoleń przez chrzest przekazało nam wiarę.
14.04.2016 00:30 GOSC.PL
Dzisiaj obchodzimy 1050. rocznicę chrztu księcia Mieszka I, władcy Polan. Choć trudno mówić, że został wówczas ochrzczony cały naród, jednak w perspektywie długiego trwania trudno wskazać wydarzenie o konsekwencjach większych niż tamto. Chrzest Mieszka wprowadził nas we wspólnotę z Bogiem i Kościołem, jednocześnie zdeterminował także naszą moralność, kulturę, tożsamość. Określił sposób postrzegania świata zewnętrznego oraz hierarchię wartości.
Polacy na przestrzeni dziejów zmieniali wokół siebie prawie wszystko. Zmieniały się terytorium państwa, ustrój społeczny i polityczny, gospodarka. Niezmienne jednak pozostało to, że kolejne pokolenie przychodziło ze swymi dziećmi do chrzcielnicy, aby wprowadzić je do społeczności ludzi ochrzczonych. Nawet w czasach PRL, kiedy od członków nomenklatury partyjnej, oficerów Ludowego Wojska Polskiego czy funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa wymagano postawy ateistycznej, wielu z nich nie rezygnowało z chrztu swoich dzieci. Robili to sami, po kryjomu, albo przymykali oko, gdy dzieci były chrzczone przez żony czy matki.
A jak jest dzisiaj? Czy wspólnota pokoleń ochrzczonych Polaków będzie miała kontynuację? Wiem, że statystyki nie są alarmujące. Wynika z nich, że liczba chrztów udzielanych w naszym kraju jest niemal równa liczbie żywych urodzeń. Jednak widać także inne zjawisko. Pewna grupa świadomie i dobrowolnie rezygnuje z chrztu swoich dzieci. Przyczyny tego są złożone. Jak sądzę, jest to często pochodna innego procesu, rezygnacji wielu młodych Polaków z jakichkolwiek form usankcjonowania swego pożycia. W efekcie podejmują także decyzje, aby nie chrzcić swych dzieci. Raczej nie jest to świadomy wybór pogaństwa. Pytając o przyczyny takiego postępowania, słyszałem, że nie chcą dziecku czegokolwiek narzucać. „Jak dorośnie, samo niech wybierze”.
Oczywiście ten pogląd jest głęboko niesłuszny. Dziecko dorastając w atmosferze pozbawionej gestów i rytuałów religijnych , kształtowane przez laickie, czasem jawnie antychrześcijańskie środowisko, gdy dorośnie, będzie już tak silnie ukształtowane, że podjęcie decyzji o chrzcie będzie dla niego bardzo trudne. Można przekonywać, że ten wybór nie będzie miał dla przyszłości wspólnoty narodowej wielkiego znaczenia, gdyż katolicyzm nie jest jej składnikiem nieodzownym. Można dawać przykłady wybitnych Polaków innych wyznań, innej religii, albo wręcz niewierzących, którzy wspaniale zapisali się w naszej kulturze czy historii. Dotąd jednak nie kwestionowano katolickiej natury polskiej wspólnoty narodowej. To może się zmienić, jeśli zjawisko odrzucenia chrztu będzie przybierać na sile. Przede wszystkim pogłębi to pęknięcie wspólnoty, już nie według podziałów politycznych czy socjalnych, ale najbardziej fundamentalnych, gdyż światopoglądowych.
W jaką stronę pójdą młodzi Polacy, wychowani poza chrześcijaństwem? Zapewne część odnajdzie się w jakiejś wersji kosmopolityzmu i relatywizmu, odrzucając wszystkie trwałe wartości moralne i tożsamościowe. Inni być może pójdą w stronę tępego nacjonalizmu, którego główną siłą napędową jest niechęć do innych i obcych. Trudno będzie z tych postaw stworzyć jedną wspólnotę, a czas wielkich cywilizacyjnych wyzwań dopiero przed nami. Warto więc w ten świąteczny dzień do modlitw o pomyślność dla naszej Ojczyzny dołączyć intencje o światło Ducha Świętego dla tych wszystkich, którzy – mam nadzieję, nietrwale – postanowili zerwać długi łańcuch wspólnoty Polaków ochrzczonych.
Andrzej Grajewski