"Jak bogaci i znani ukrywali pieniądze" - pisze w poniedziałek "The Guardian", ujawniając tzw. papiery z Panamy (Panama Papers). Brytyjski dziennik i BBC oskarżają m.in. prezydentów Władimira Putina i Petra Poroszenkę o korzystanie z firm w rajach podatkowych. Gazeta.pl podaje, że wśród zamieszanych są i Polacy: Mariusz Walter, Marek Profus i Paweł Piskorski.
Ponad 11,5 miliona dokumentów zawierających szczegółowe informacje o transakcjach finansowych na całym świecie zostało w ubiegłym roku anonimowo przekazanych niemieckiej gazecie "Suddeutsche Zeitung", a następnie rozprowadzonych do ponad 80 redakcji na świecie w celu dalszej analizy. Dokumentacja wyciekła z panamskiej kancelarii prawnej Mossack Fonseca, która specjalizowała się w zakładaniu i zarządzaniu firmami w rajach podatkowych.
W Wielkiej Brytanii dostęp do dokumentacji otrzymali dziennikarze "Guardiana" oraz BBC, którzy skupili się na najważniejszych światowych politykach i ich powiązaniach z rajami podatkowymi, a także na roli Wielkiej Brytanii w umożliwianiu podobnych rozwiązań prawnych. Ponad połowa z firm, których dotyczą dokumenty, podlegała brytyjskiej jurysdykcji, m.in. na Wyspach Dziewiczych i Wyspie Man.
Publikując w materiale z pierwszej strony efekty ponadrocznego śledztwa dziennikarskiego, "The Guardian" wypomina brytyjskiemu premierowi Davidowi Cameronowi bezczynność w zapobieganiu takim nadużyciom, wbrew zapowiedzianej w 2013 roku próbie reformy globalnego systemu podatkowego w celu zlikwidowania zjawisk korupcji oraz prania pieniędzy, które przynoszą brytyjskiemu budżetowi wielomilionowe straty. Na maj br. zaplanowany jest londyński szczyt przedstawicielu biznesu i polityki przeciwko nadużyciom w rajach podatkowych.
Gazeta wspomina również, że wśród nazwisk osób, które korzystały z usług panamskiej firmy, jest zmarły w 2010 roku ojciec szefa brytyjskiego rządu, Ian Cameron, który regularnie lokował swoje zarabiane w londyńskim City pieniądze w Panamie, aby uniknąć wysokiego opodatkowania.
Dostępne materiały opisują jednak przede wszystkim sieć zależności oraz niezabezpieczanych, nieujawnianych transakcji przeprowadzonych przez zarejestrowane w rajach podatkowych firmy związane m.in. prezydentem Rosji Putinem i Ukrainy Poroszenką, premierem Islandii Sigmundurem Davidem Gunnlaugssonem, działaczami światowej piłki nożnej, w tym przedstawicielami FIFA, czy argentyńskim piłkarzem Lionelem Messim.
"The Guardian" opisuje m.in. rolę wiolonczelisty Siergieja Rołdugina, wieloletniego przyjaciela Putina i dyrektora artystycznego Domu Muzyki w Petersburgu, który kontroluje pięć spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych. "To są delikatne tematy, nie jestem gotowy, aby teraz udzielić w tej sprawie komentarza" - powiedział Rołdugin "Guardianowi".
Według dziennikarzy gazety muzyk miał zarabiać miliony dolarów na korzystnych transakcjach z rosyjskimi firmami, następnie przekazując je bliskim i zaufanym rosyjskiego prezydenta, m.in. wpłacając wysoką kwotę na rzecz ośrodka narciarskiego, w którym ślub brała córka Putina. W jednej z transakcji spółki zależne wzięły niskooprocentowaną pożyczkę z Banku Rosji, aby następnie podpisać kolejną umowę, z Gazpromem, w ramach umowy o ponaddwukrotnie wyższej marży.
Opublikowane w poniedziałek materiały rzucają także oskarżenia na islandzkiego premiera Gunnlaugssona, który wraz ze swoją żoną mieli korzystać z rajów podatkowych w trakcie kryzysu bankowego, który dotknął Islandię w latach 2008-2011. Polityk nie wpisał posiadanych udziałów w zarejestrowanych w Panamie spółkach do swojego zeznania podatkowego. Spytany przez "Guardiana" o szczegóły podczas rejestrowanego wywiadu telewizyjnego, Gunnlaugsson przerwał rozmowę i wyszedł z pokoju.
Na poniedziałkowy wieczór BBC One zaplanowała emisję specjalnego odcinka programu śledczego "Panorama", który ma szczegółowo wyjaśnić mechanizm działania firm w rajach podatkowych.
W kolejnych dniach "The Guardian" i BBC, podobnie jak pozostałe europejskie redakcje zrzeszone w Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ), planują publikację kolejnych informacji w tej sprawie.
PAP /gazeta.pl /jdud