To symboliczne, że naród akceptujący samobójstwa, jest zabijany przez samobójców.
Gdy w Brukseli zaczęły wybuchać bomby, ludzie poczuli się bezradni. Widać było kompletne zagubienie tych na co dzień zadowolonych i pewnych siebie Europejczyków. Co z sobą zrobić, gdzie pójść, skoro właśnie tam, gdzie się znajdą, może coś wybuchnąć? A przecież mogli pójść do kościoła – było pewne, że tam nikt bomby nie podłożył, bo zamachowcy wybierają duże skupiska ludzi. Pod tym względem brukselskie kościoły są najbezpieczniejsze. Zdetonować bombę w tamtejszym kościele to byłoby coś tak sensownego, jak nocną porą zrobić zamach na cmentarzu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak