W wybuchu przed publicznym parkiem w Lahore we wschodnim Pakistanie zginęło w niedzielę co najmniej 65 osób, a nie - jak podano początkowo - 38; jest też 300 rannych. Premier rządu stanowego Shahbaz Sharif ogłosił trzydniową żałobę.
Do wybuchu doszło w rejonie parkingu przed Parkiem Gulshan-e-Iqbal, kilka zaledwie metrów od dziecięcych huśtawek. Park ten w niedzielny wielkanocny wieczór był pełen ludzi. Rannych, których wielu jest w stanie krytycznym, zabrano do sześciu szpitali w mieście; większość to kobiety i ponad 50 dzieci.
Szef lokalnej policji Haider Ashraf powiedział, że wybuch spowodował zamachowiec samobójca, ale dochodzenie trwa nadal.
Premier rządu stanowego Shahbaz Sharif ogłosił trzydniową żałobę i obiecał doprowadzić sprawców przed oblicze sprawiedliwości.
Pakistan, zamieszkany przez 200 mln ludzi, głównie sunnitów, jest nękany rebeliami talibów, działalnością gangów i przemocą na tle wyznaniowym. Cierpią chrześcijanie, którzy stanowią zaledwie od 2 do 4 proc. ludności i często pomawiani są o bluźnierstwa wobec islamu, za co grozi kara śmierci. Pendżab jest największą i najbogatszą prowincją kraju, do niedawna też najspokojniejszą. Ze stolicy Pendżabu, Lahore, pochodzi premier Pakistanu Nawaz Sharif. Jego przeciwnicy oskarżają go o tolerowanie bojowników w zamian za pokój w prowincji. Premier oczywiście zdecydowanie odrzuca te oskarżenia.
W 2014 roku Pakistan rozpoczął ofensywę przeciwko talibom i sprzymierzonym z nimi bojownikami w Waziristanie Północnym, starając się wygnać ich z bezpiecznych górskich kryjówek, z których dżihadyści przeprowadzali ataki w Pakistanie i Afganistanie po drugiej stronie granicy.
W zeszłym roku zginął cieszący się popularnością minister w prowincjonalnych władzach Pendżabu oraz co najmniej osiem osób w wybuchu bomby, który zniszczył jego dom.