X Zjazd Gnieźnieński dzień trzeci. Subiektywnym okiem uczestnika.
Zdaniem Kardynała, podobnie jak tego Bóg domagał się od Izraela, mamy obowiązek zwyczajnej ludzkiej życzliwości. Tym biednym i nieszczęśliwym ludziom zwyczajnie trzeba pomagać. I to pomagać tak, by każdy czuł się potraktowany jak człowiek, nie przedmiot. Z drugiej strony społeczeństwa powinny jednak móc jasno określić minimum tego, czego od uchodźców oczekują. Potrzebujemy odpowiedzialnej polityki miłosierdzia – stwierdził. To znaczy uwzględniającej też prośby Franciszka (i w sumie biskupów Bliskiego Wschodu) by pomagać teżz tym, którzy chcą u siebie zostać. No i uwzględniającej także, że i to, że nie chodzi po przyjęcie pojedynczych grup emigrantów i uchodźców, ale całej ich ogromnej rzeszy.
Mamy dziś zamknięte Kościoły, a jeśli otwarte, to tylko do nich przedsionki. Bo boimy się wandali i złodziei. Dawniej kościoły były otwarte, bo bronili ich ci, którzy się w nich modlili. Dziś... Może właśnie bylejakość naszego chrześcijaństwa powoduje, że chcemy się zamykać przed obcymi? Bo zwyczajnie boimy się, że się przed nimi nie obronimy? W moim odczuciu ta wypowiedziana juz pod koniec wystąpienia przez kardynała Nycza refleksja najlepiej charakteryzuje stan naszego chrześcijaństwa....
Jak może nawracać się Kościół?
Dyskusja, jaka miała miejsce po referacie Metropolity Warszawskiego dotknęła chyba najświeższych problemów polskiego Kościoła. Paneliści najpierw próbowali odpowiedzieć na pytanie, dlaczego taki sprzeciw wśród samych katolików budzi papież Franciszek?
Chyba dlatego, że Franciszek jest wierny Ewangelii. Jezus krytykował i był krytyczny. Budził sprzeciw. Franciszek też budzi, bo stara się żyć według Ewangelii – twierdził w dyskusji o. Paweł Kozacki OP. Krytyka Franciszka to krytyka uczonych w Piśmie i faryzeuszy.
Ks. prof. Dariusz Kowalczyk zwrócił uwagę, że właściwie wszyscy ostatni papieże byli przez część Kościoła mocno krytykowani. Za różne rzeczy. I zasadniczo zgodził się z tezą, że krytyka papieża Franciszka spowodowana jest brakiem chęci nawrócenia. Wskazał też jednak na problem, że wystąpienia papieża Franciszka budzą czasem dezorientację; bo zdaje się on krytykować działania ludzi głęboko wierzących i działających z dobrej woli. Podobnie z krytykującymi papieża księżmi: bo on traktuje ich czasem dość szorstko. Jest też jeszcze inny ważny powód niechęci niektórych wierzących do obecnego papieża: niektórym ludziom Franciszek się podoba, bo wydaje się im, że niczego od nich nie wymaga, a oni nie chcą się zmieniać. A tych, którzy się starają coś ze sobą robić boli.
Paweł Milcarek (uznał że jest bliski poglądom ks. Kowalczyka) zwrócił z kolei uwagę na zamieszanie z tym, co powiedział a czego nie powiedział papież. No i zwrócił uwagę na to, że ludzie dalecy od wiary słysząc krytykę ludzi Kościoła cieszą się: to oni (wierzący) mają się nawracać, my nie musimy. Na co o. Kozacki zripostował, że i Jezus od celników i grzeszników zdawał się nie wymagać, a faryzeuszy i celników się czepiał....
Trudno nie zauważyć tych różnych racji. Dobrze, że zastanawiając się nad nimi nie skupiamy się na upraszczających i przez to krzywdzących odpowiedziach...
Paneliści odpowiadali też na pytanie o stosunek do uchodźców. Ks. Kowalczyk zwracał uwagę na ogromną skalę zjawiska, przypominającą bardziej wędrówkę ludów, niż zwykłą emigrację. Przypomniał też słowa prezydenta Dudy, że oni nie bardzo chcą przyjeżdżać do Polski, więc trudno ich u nas przyjmować i na siłę trzymać. Dr Maria Rogaczewska, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego zwróciła uwagę na potrzebę zmiany języka wypowiadających się w sprawie uchodźców. Jej zdaniem jest to często język nienawiści, a to przecież też ludzie, nasi bliźni.
Zdaniem dr Milcarka z kolei powinniśmy zwrócić uwagę na to, by nie potępiać tych, którzy starają się dobrze rozeznać czy i na jakich warunkach uchodźców przyjmować. I zwrócił uwagę, że o ile konieczność przyjęcia tych, którzy uciekają przed wojną nie powinno budzić wątpliwości, o tyle już inaczej z tymi, którzy przyjeżdżają do Europy w poszukiwaniu lepszych warunków ekonomicznych. O. Kozacki wskazał zaś na uzasadniony strach przez zalewem emigrantów: Polacy jeżdżą po świecie i widzą, że Europa nie poradziła sobie z dotychczasową emigracją. I boją się, że u nas będzie podobnie. Z drugiej zaś strony – stwierdził – trzeba nam ciągle pytać, kto jest naszym bliźnim. I widzieć w tych uchodźcach i emigrantach ludzi, którzy potrzebują pomocy.
Padło i trzecie pytanie do panelistów. O nawrócenie pastoralne. Ale... To już zostawmy :)
Wiele myśli, wiele wskazań. Po co był Zjazd Gnieźnieński? Otwierając go prymas Polak powiedział, że dla umocnienia Nowego Człowieka. Jako uczestnik tego spotkania, w którym uczestniczyło wielu ludzi z różnych krajów, także zza naszych wschodnich granic muszę stwierdzić, że choć nie wiem na ile ten cel udało się osiągnąć, to na pewno warto w czymś takim uczestniczyć.
Andrzej Macura