Były prezydent odpowiada na ujawnione w IPN dokumenty na jego temat.
Przebywający wciąż za granicą Lech Wałęsa od czasu odnalezienia w domu Kiszczaków dokumentów świadczących o tym, że w latach 1971-1976 współpracował z SB jako TW "Bolek", przekazywał informacje służbom PRL-u i odbierał pieniądze, kolejny raz odniósł się do sprawy na swoim mikroblogu.
"Tak przegrałem , ale tylko w tym miejscu gdzie prawie wszyscy uwierzyli że jednak jakaś zdradziecka agenturalna współpraca z SB 46 lat temu incydentalnie krótko ale była , i na krótko zostałem złamany .To nieprawda.
Nie jestem w stanie jednak Was Przekonać Dziękuję zdradziliście mnie nie ja Was".
Odkąd wdowa po gen. Czesławie Kiszczaku zgłosiła się do IPN z ofertą sprzedaży materiałów przechowywanych przez jej zmarłego męża, Lech Wałęsa na swoim blogu zaprzecza, jakoby informacje o jego współpracy z SB były prawdziwe. Przekonuje, że nigdy nie dał się złamać. "Jedna sprawa mnie niepokoi , uwierzono że dałem się złamać , że jednak mimo wszystko w latach 70 lekko współpracowałem donosiłem i brałem pieniądze .NIE . NIE .NIE".
W jednym z wpisów dał też do zrozumienia, że żyje jeszcze człowiek, który zna prawdę i mógłby ją ujawnić, a tym samym wyjaśnić sytuację, w jakiej znalazł się Wałęsa i dlaczego istnieją dokumenty świadczące o jego współpracy z SB. Lech Wałęsa dodał, że jest związany obietnicą, która nie pozwala mu wyjawić prawdy. Dodał, że popełnił w życiu błąd, ale nie taki, jaki zarzuca się mu w kontekście ujawnionych akt.
Jak podaje PAP, w aktach ujawnionych przez IPN jest katalog wypłat dla TW "Bolek" - pierwsza z datą 5 stycznia 1971 r., na kwotę 1000 zł. Są też m.in. odręcznie napisane potwierdzenia odbioru pieniędzy. Pierwsze doniesienie z teczki pracy TW "Bolek" datowane jest na 4 stycznia 1971 r., a ostatnie - 18 lutego 1976 r. Doniesienia w większości są spisywane przez funkcjonariuszy SB ze słów "Bolka", wiele zapisanych przez nich odręcznie, dlatego nie są łatwe do odczytania.
jad /wykop.pl/PAP