Komunizm poniósł fiasko, ale teraz pleni się wszędzie tzw. demokracja lewicowo- -liberalna.
Całe zamieszanie wokół Polski i rządów formacji, która wygrała ostatnie wybory, to nie tylko sprawa polska i nie tylko sprawa ściśle polityczna. Tu chodzi o coś dużo więcej. O to, jaka ma być Europa przyszłości. Sowiecki komunizm szerzył swe idee, wierząc, że zapanuje nad całym światem. Tak zwana demokracja socjalistyczna miała być rozwiązaniem bolączek ludzi. Komunizm poniósł fiasko, ale teraz pleni się wszędzie tzw. demokracja lewicowo-liberalna. Jej wyznawcy, tak jak wcześniej komuniści, mówią o demokracji, woli ludu, prawach człowieka, ale w praktyce chodzi im o to, by wszędzie zapanowała ideologia lewicowo-liberalna. Kiedy więc wygrywa jakaś partia konserwatywna, która konkretnie odwołuje się do dziedzictwa chrześcijańskiego i narodowego, podnosi się wrzask, że demokracja zagrożona, że nastał faszyzm. Demokracja socjalistyczna oznaczała twardą – w różnych jej wersjach – dyktaturę. Demokracja lewicowo-liberalna nie przestaje rozprawiać o wolności, ale w gruncie rzeczy jest miękką dyktaturą, niekiedy dużo bardziej skuteczną w praniu mózgu niż ta pierwsza. Nie ma zatem nic dziwnego w tym, że kiedy w jakimś kraju rząd lewicowo- -liberalny kłamie, ogranicza wolność informacji, zawłaszcza sądy itp., to światowe lewactwo nawet się nie zająknie, że jest jakiś problem. Ale kiedy wygra partia prawdziwie konserwatywna, która chce nie tylko gadać, ale także realnie rządzić, to rozpoczyna się sabat pt. „Złowieszcza dyktatura u bram!”. Ta cywilizacyjna wojna dotyczy jak najbardziej Kościoła. Ideologia lewicowo-liberalna, czyli takie myślenie, jakie reprezentuje np. Martin Schulz, jest bowiem antychrześcijańska. Kościoły nie są burzone, jak w sowieckiej Rosji, ale nacisk ideologiczny na społeczeństwo, szczególnie na dzieci i młodzież, jest tak silny, że kościoły chrześcijańskie pustoszeją i przerabiane są na dyskoteki albo meczety. Oczywiście spora w tym wina samych chrześcijan, którzy nie mają wiary albo zachowują się niekiedy jak leninowscy „pożyteczni idioci”. Lewacko-liberalny napór przypomina mi teksty z Apokalipsy św. Jana o Fałszywym Proroku, czyli Bestii drugiej: „I zwodzi mieszkańców ziemi znakami, które jej dano uczynić przed Bestią (…), nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii” (13,14.17). Wierzymy jednak, że ostatecznie zwycięży apokaliptyczny Baranek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ