Nagrane przez kierowców niebezpieczne zachowania kierowców na drodze skończą się mandatem, a nie sprawą w sądzie - informuje "Rzeczpospolita".
Policyjne skrzynki, na które trafiają nagrania, pękają w szwach. Policja musi obejrzeć nagrania, ustalić najpierw właściciela, a potem sprawcę, i wezwać autora nagrania na świadka. Potem pisze wniosek o ukaranie i sprawa trafia do sądu.
Potrzeba na to nawet kilku miesięcy. Jak pisze "Rzeczpospolita", MSW chce piratów karać dużo szybciej. Proponuje wydłużyć czas trwania postępowania mandatowego z 14 do 30 dni. Dzięki temu sprawy z nagrań będą się mogły kończyć zwykłym mandatem.