Lider KOD nie płaci alimentów, a Żakowski na to: Dzieci muszą cierpieć, gdy mężczyźni idą na wojnę.
29.12.2015 08:05 GOSC.PL
Mateusz Kijowski, lider Komitetu Obrony Demokracji, człowiek przed wyborami szerzej nieznany, jest obecnie celebrytą, a przez środowiska związane z poprzednią władzą i sprzyjające im media przedstawiany niemal jak polski Nelson Mandela walczący o obronę demokracji przed tyranią PiS (wybraną w demokratycznych wyborach). Problem w tym, że nasz lokalny Mandela nie jest postacią krystaliczną i zalega z alimentami na trójkę swoich dzieci. Kwota zaległości oscyluje w okolicach prawie 100 tys. zł. Sprawa z alimentami budzi poważne kontrowersje, bo sytuacja, w której ojciec nie pracuje (jest na utrzymaniu drugiej żony), wskutek czego nie płaci na swoje dzieci, ma natomiast czas na wystawanie pod TK, demonstrowanie na ulicach Warszawy i bieganie po redakcjach, by udzielać wywiadów, jest kuriozalna i skandaliczna.
Można by się spodziewać, że w obronie dzieci i byłej żony Kijowskiego staną media, które wiele piszą o potrzebie szczególnej ochrony praw kobiet i dzieci, a w ostatnich latach ostro deklarowały, że zaleganie z alimentami to przemoc wobec dzieci. Jak dotąd jednak ani na stronach "Wyborczej" ani "Polityki", ani na wielu innych portalach nie tylko nie doczekaliśmy się krytyki Kijowskiego, ale czytamy teksty biorące go w obronę. Podstawowa linia obronna jest taka, że lider KOD ma zasądzone bardzo wysokie alimenty. To akurat prawda. Problem w tym, że sam rzucił dobrą pracę i pozbawił się całkiem przyzwoitych, comiesięcznych wpływów na konto.
Szczyty absurdu w obronie Kijowskiego osiągnął jednak Jacek Żakowski. Publicysta "Polityki" w wywiadzie udzielonym "Super Expressowi" stwierdza, że nie ma nic gorszącego w postawie Kijowskiego, gdyż "w Polsce od pokoleń mężczyźni zostawiają kobiety z dziećmi i idą na wojnę", a "cmentarze wojenne pełne są grobów bohaterów, których dzieci zapłaciły cenę".
Żakowski nie tylko uważa, że Kijowski ma pełne prawo do olewania własnych dzieci i budowania ich kosztem własnej pozycji i popularności. Idzie dalej i porównuje lidera KOD do opozycjonistów z lat 70. i 80. (wtedy za działalność opozycyjną groziło więzienie), a nawet do powstańców warszawskich. Pozostaje jedynie czekać, kiedy Kijowski i inni KOD-owicze będą musieli ukrywać się w stołecznych kanałach.
Być może wydaje się nam, że argumentacja Żakowskiego to Himalaje absurdu, obawiam się jednak, że w kolejnych tygodniach i miesiącach będziemy skazani na obserwację bicia kolejnych rekordów w tej kategorii. Cóż, jakie zagrożenie wolności, taki Mandela. A tak pięknie było przez te kilka świątecznych dni, z dala od brudnego bagienka polskiej debaty publicznej...
Wojciech Teister