W nocy z poniedziałku na wtorek bilans ofiar śmiertelnych tornad i powodzi, które od wielu dni nękają Stany Zjednoczone, wzrósł do co najmniej 44 osób. Z powodu złych warunków pogodowych w całym kraju odwołano w poniedziałek ponad 2,9 tys. lotów.
Do 11 zgonów w wyniku tornad i powodzi doszło w Teksasie, 10 w stanie Missisipi, 8 w Missouri, 6 w Tennessee, 5 w Illinois, 2 w Alabamie i po jednym w stanach Arkansas i Georgia.
Anomalie pogodowe wpłynęły także na ruch lotniczy. W całym kraju tylko w poniedziałek odwołano ponad 2,9 tys. lotów, a ok. 4 tys. rejsów było opóźnionych, w wyniku czego kilka milionów pasażerów utknęło na lotniskach.
"We wtorek burz powinno być mniej, ale powodzie i niebezpieczne warunki podróży mogą utrzymywać się do połowy tygodnia" - informują władze.
Zdaniem meteorologów do tornad i powodzi w południowych stanach przyczyniły się rekordowo wysokie temperatury na wschodzie USA. Tornada na południu USA są zjawiskiem częstym na wiosnę, ale bardzo rzadkim o tej porze roku. Środkową część kraju zaatakowały ulewne deszcze; z kolei na zachodzie USA szaleją rzadko występujące w tym rejonie śnieżyce i ulewy.
Meteorolodzy podkreślają, że te wybryki pogody to skutek nadzwyczaj silnego w tym roku zjawiska El Nino, czyli ciepłego prądu na Pacyfiku docierającego do wybrzeży Ameryki Południowej.