Kościół, zwykle krytykowany za „polityczne zaangażowanie”, teraz jest ganiony za brak takiego zaangażowania.
28.12.2015 14:42 GOSC.PL
„Panie prezydencie, WSTYD!” – wykrzyczał tytuł na portalu Tomasza Lisa NaTemat.pl tuż po podpisaniu przez prezydenta nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Bo to przecież oczywiste, że za to trzeba się wstydzić. Nie ma innej opcji. Gdyby była, toby odpowiednie sygnały płynęły z Brukseli, z Czerskiej i z Petru. Ale nie płyną. Wszyscy prezydenta prosili, żeby nie podpisywał tego głęboko niesłusznego aktu – od wysokich urzędników unijnych poczynając, a na uczestnikach marszów spontanicznie organizowanych w „Wyborczej” kończąc. Wystarczy zajrzeć do TVP KOD, i już wiadomo, że wszyscy są przeciw, wszyscy krytykują, są przerażeni a nawet wstrząśnięci.
Wszyscy, z wyjątkiem Kościoła. Kościół znowu zawiódł. Pisze o tym w GW Katarzyna Wiśniewska, bo biskupi w czasie świąt nie powiedzieli tego, co ona chciała. Ale jeszcze ciekawiej w przeddzień Wigilii napisał na Twitterze Radosław Sikorski: „Zapamiętajmy, że gdy niszczona jest ważna instytucja państwowa, jaką jest Trybunał Konstytucyjny, polski Kościół dostojnie milczy”. Dzień wcześniej natomiast Sławomir Sierakowski z „Krytyki Politycznej” (to ten ekspert od PiS w TVP KOD) napisał na wp.pl tekst o tytule „Gdzie, do diabła, jest Kościół?!”.
O! Kościół znowu potrzebny? To co, chwilowo zawiesimy gadkę o „niedopuszczalnym zaangażowaniu politycznym Kościoła”?
A niby czemu Kościół miałby się o tym wypowiadać? To, co się teraz dzieje z Trybunałem Konstytucyjnym, to nie sprawa życia i śmierci wiecznej, i na pewno nie jest to nie gorsze od tego, co działo się z nim w czerwcu, gdy manipulowali przy nim ludzie ówczesnej władzy. Wtedy jednak ani Wiśniewska, ani Sierakowski, ani Sikorski (który sam władzę reprezentował) nie wzywali Kościoła do ratowania Trybunału. I jakoś nikomu nie przeszkadzało wtedy, że „Kościół dostojnie milczy”.
Otóż Kościół już tak ma, że nie robi tego, co chce podburzana przez speców ulica, upiera się za to przy prawdzie, choć ta bywa bardzo niepopularna społecznie. I właśnie ten upór, choć się to komuś nie podoba, stanowi o wartości Kościoła. Opinia społeczna zmienia się z dnia na dzień, dużo szybciej niż rzeczywistość, do której ona się odnosi. Gdyby Kościół robił to samo, nie byłby skałą, tylko chorągiewką. Nie byłby punktem odniesienia, lecz jedną z wielu łupin unoszonych prądem. Taki Kościół realizowałby wszystko zgodnie z trendami: Potępiałby tych, których do potępienia wystawiają media, i nawet nie zająknąłby się przeciw takim rzeczom jak aborcja, in vitro czy gender.
Taki Kościół przegrałby jednak w konkurencji, bo w podążaniu za światem jest ktoś od niego dużo lepszy. Znamienne, że Sierakowski, pytając o Kościół, nawet się na tego kogoś powołał.
Franciszek Kucharczak