Ambasadorowie państw UE zgodzili się w piątek na przedłużenie o pół roku sankcji gospodarczych wobec Rosji, wprowadzonych w związku z konfliktem na wschodzie Ukrainy - poinformowali unijni dyplomaci.
Do poniedziałku decyzja ta ma zostać zatwierdzona w procedurze pisemnej przez rządy państw unijnych, a publikacja w Dzienniku Urzędowym planowana jest na wtorek.
Obecnie obowiązująca decyzja ws. sankcji wygasa z końcem stycznia. UE uzależniła zniesienie restrykcji od wypełnienia porozumień z Mińska w sprawie zakończenia konfliktu na wschodniej Ukrainie. W Unii panuje zgoda, że porozumienia te nie zostały zrealizowane. Porozumienia przewidują m.in. odzyskanie przez Kijów do końca roku kontroli nad granicą z Rosją w regionie opanowanym przez separatystów.
Przedłużenie sankcji planowano już w ubiegłym tygodniu, jednak nie udało się to, bo na spotkaniu ambasadorów Włochy nieoczekiwanie zażądały dyskusji na ten temat. Włoscy dyplomaci tłumaczyli, że kwestionują nie samą treść decyzji, czyli potrzebę przedłużenia sankcji, lecz jedynie planowaną formę jej podjęcia - automatycznie i bez żadnej debaty.
"Financial Times" pisał w ub. wtorek, że wynikało to z irytacji Rzymu, iż mimo sankcji Niemcy prą do realizacji budowy gazociągu rosyjskiego Nord Stream 2. Sam gazociąg nie jest objęty unijnymi restrykcjami, jednak pogorszenie klimatu na linii Bruksela-Moskwa doprowadziło do rezygnacji przez Rosję z projektu South Stream, który byłby korzystny dla Włoch.
Latem 2014 roku UE wprowadziła sankcje gospodarcze wobec Rosji za wspieranie separatystów na wschodniej Ukrainie. Obejmują one ograniczenia w dostępie do kapitału dla rosyjskich banków państwowych i firm naftowych, ograniczenia sprzedaży zaawansowanych technologii dla przemysłu naftowego, sprzętu podwójnego zastosowania oraz embargo na broń. Restrykcje te wprowadzono na rok. W lipcu br. zostały przedłużone o kolejne sześć miesięcy.