Pod adresem posłanki pojawiają się ostatnio coraz poważniejsze zarzuty i niejasności. Między innymi w kwestii jej comiesięcznej emerytury w kwocie 6230 zł, która - jak na świadczenie pobierane przez tramwajarkę - jest gigantyczna i niemożliwa do osiągnięcia. Dałem jej możliwość obrony swoich racji. Co otrzymałem w zamian?
07.12.2015 16:50 GOSC.PL
W czasie debaty nad wyborem nowych sędziów TK poseł Henryka Krzywonos (PO) - kontrowersyjna działaczka "Solidarności" - wymachiwała w Sejmie Konstytucją, zarzucając parlamentarzystom PiS i Kukiza, że fundują nam nowy stan wojenny. Ona - jako legenda "Solidarności" - była twarzą PO w sejmowej walce o Trybunał.
Swoim wystąpieniem pani Krzywonos zwróciła uwagę mediów i już kilka dni później na łamach dzienników i portali internetowych pojawiły się informacje o jej niewiarygodnie wysokiej emeryturze. Z oświadczenia majątkowego Krzywonos wynika, że pobiera świadczenie emerytalne w kwocie 6230 zł miesięcznie. Zadziwiająco dużo jak na kogoś, kto pracował jako motorniczy tramwaju, w stoczni oraz prowadził rodzinny dom dziecka. W związku z tym w mediach pojawiły się spekulacje, z jakich to nieznanych światu dochodów Henryka Krzywonos odłożyła sobie tak wysoką emeryturę?
Drugim tematem, który nie jest nowy - ale został dziś odświeżony w wywiadzie z Tadeuszem Płużańskim, opublikowanym przez portal "Wpolityce.pl" - jest sprawa jej roli w wybuchu strajku trójmiejskiej komunikacji w 1980 roku. Według środowisk skupionych wokół PO - Krzywonos rozpoczęła ten protest, zatrzymując swój tramwaj w okolicach Opery Bałtyckiej. Jednak środowiska działaczy trójmiejskiej "Solidarności", dziennikarze i część badaczy kwestionują ten przebieg zdarzeń. Płużański, powołując się na badania historyków, podkreśla, że Krzywonos nie tylko nie rozpoczęła strajku, ale wręcz była "łamistrajkiem". Wielu jej kolegów motorniczych w ogóle nie wyjechało tego dnia na ulice w akcie solidarności ze stoczniowcami. Ona wyjechała, jednak jej tramwaj zatrzymał się, gdy jeden z kolegów odciął zasilanie.
Postanowiłem poprosić poseł Krzywonos o ustosunkowanie się do obu spraw, które stawiają pod znakiem zapytania jej zaangażowanie w opozycję antykomunistyczną. Pierwsze pytanie, jakie jej zadałem, dotyczyło kwestii strajku i zarzutów postawionych przez Tadeusza Płużańskiego.
Odmówiła komentarza. Powiedziałem, że mam jeszcze drugie pytanie, usłyszałem w odpowiedzi:
- Mnie nie interesuje proszę pana, pana pytanie.
Gdy zapytałem, czy mogę w takim razie napisać, że posłanka nie jest zainteresowana udzieleniem odpowiedzi, zirytowana Krzywonos powiedziała, że nie jest zainteresowana plotkami. Odpowiedziałem, że nie chodzi o plotki i daję jej okazję do zweryfikowania niekorzystnych dla niej publikacji. Krzywonos zaczęła krzyczeć do słuchawki, że "nie muszę dawać jej okazji, bo już w 2010 r. wyjaśniła". Odparłem, że nie wie jeszcze, o co chcę zapytać, więc może jednak pozwoli mi zadać pytanie.
- Ja wiem, o jakie pytanie panu chodzi, więc nie będę brała udziału w plotkach i nagonce na mnie. Dziękuję bardzo i do widzenia. Ja nie chcę odpowiadać na żadne pana pytanie - powiedziała zirytowana posłanka.
Proszę pani, to ja je zadam, a później pani odmówi - odparłem.
- Ale ja nie będę słuchać, dziękuję, pozdrawiam serdecznie - wcięła mi się w słowo Krzywonos.
- Pytanie jest o emeryturę, gdzie pani sama napisała [w oświadczeniu majątkowym], to nie są plotki...
W tym momencie Henryka Krzywonos odłożyła słuchawkę.
Abstrahując od tego, że arogancki styl rozmowy posłanki przypominał mi rozmowy z posłem Niesiołowskim, należy po jej przebiegu postawić kilka pytań.
Pierwsze: Jakim cudem i na podstawie jakich dochodów Henryka Krzywonos pobiera emeryturę w wysokości 6230 zł miesięcznie. Z pewnością nie wypracowała jej sobie, pracując jako tramwajarka, w stoczni czy prowadząc rodzinny dom dziecka. I dlaczego Krzywonos nie chce ujawnić, skąd pochodziły dochody uprawniające ją do pobierania tak wysokiego świadczenia.
Pytanie drugie: Dlaczego Krzywonos agresywnie reaguje na pytania dziennikarzy, które nie tyle ją atakują, co tylko nie przedstawiają jako niekwestionowaną i niepodlegającą krytyce legendę "Solidarności"? W żaden sposób nie zaatakowałem pani poseł, grzecznie poprosiłem o ustosunkowanie się do pojawiających się zarzutów. W interesie posła na Sejm RP jest jego przejrzystość. Henryka Krzywonos otrzymała ode mnie możliwość odparcia stawiających ją w złym świetle zarzutów. Nie skorzystała z tej okazji, wolała w arogancki sposób odmówić komentarza. Dlaczego? Wobec postawy pani poseł nie jesteśmy w stanie postawić jednoznacznej odpowiedzi - Henryka Krzywonos skazuje nas na domysły.
Wojciech Teister