Do budowania przyjaźni, do kształtowania pozytywnego obrazu samego siebie niepotrzebne są nam uśmiechnięte emotikonki ani „lajki”.
Moja babcia zwykła (za czasów licealnych oraz innych buntowniczych) mawiać: „Urodą kapusty nie okrasisz”. Co miało oznaczać mniej więcej, że do odpowiedzialnego życia, wchodzenia w dorosłość, nie mówiąc już o nauce – ładne ciuchy i buzia stanowczo nie wystarczą, nie wystarczy też poklask koleżanek i kolegów. Czy tzw. popularność. Nie wiem, czy gdyby użyć podobnego powiedzonka względem znajomej nastolatki, zrozumiałaby. Język nieco staromodny. Kontekst być może kompletnie niezrozumiały. A język archaiczny stanowczo do młodzieży nie dociera. Więc inaczej: „»Lajkami« kapusty nie okrasisz”! Tego też nie zrozumie? Ale może przynajmniej chwilę się zastanowi i nastoletnią uwagę zwróci. Przecież słowo „lajki”, jak mało co, są dla niej i bliskie, i współczesne, i istotne. A nawet może... zbyt istotne, zbyt ważne. Ocena w internecie. Ocena na portalu społecznościowym. Liczba „lajków” przy selfiku „z dzióbkiem” lub też liczba polubień przy wiekopomnym jakimś wpisie. To naprawdę ma znaczenie dla nastolatków. Często właśnie liczbą „polubień” młodzi ludzie wyceniają wartość swoich znajomości, przyjaźni i... siebie. I wcale nie są to dzieci „zmanierowane” czy z „rodzin dysfunkcyjnych”. Bynajmniej. Ot, po prostu, świat taki, grupa rówieśnicza działa „lajkolubnie”. Plus internet – punkt odniesienia i największa wartość... Trudno się więc w tym połapać, trudno zrozumieć, co jest dobrem prawdziwym, a co wirtualną bzdurą. Rodzice, dorośli i dojrzali ludzie, gdy dostają „lajka”, zwykle traktują to z dystansem. Część dzieci nie potrafi sobie takiego dystansu stworzyć. „Lajk” to niemal cały świat: popularność, radość i przepustka do „bycia lepszym”. Taka różnica, której świat dorosłych często nie dostrzega, więc nie rozmawia, nie tłumaczy. Przechodzi obojętnie obok. „Z »lajkami« nie będziesz lepsza, nie osiągniesz więcej, nie zostaniesz księżniczką, czy kim tam chcesz” – może podobne powiedzonko byłoby bardziej zrozumiałe dla nastoletniej głowy? A do tego, na okrasę, może poważna rozmowa o tym, że do budowania przyjaźni, do kształtowania pozytywnego obrazu samego siebie niepotrzebne są nam uśmiechnięte emotikonki. Ani „lajki”, ani gwiazdki, ani serduszka, czy co tam jeszcze wymyślą. „Lajkami” wartości człowieka się nie mierzy. Warto polubić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska