W Platformie Obywatelskiej nie widać potencjalnego lidera na miarę Donalda Tuska - uważa politolog prof. Mikołaj Cześnik. "To zresztą zasługa samego Tuska, który przez lata pozbywał się ludzi zdolnych, którzy mogliby ewentualnie jego przywództwu zagrozić" - dodaje w rozmowie z PAP.
1 grudnia ubiegłego roku Donald Tusk został szefem Rady Europejskiej, co doprowadziło do koniecznych zmian w rządzie i samej partii. "Jego gwałtowna rezygnacja i postawienie na panią Ewę Kopacz, która okazała się liderem średnim, żeby nie powiedzieć miernym, powoduje, że dzisiaj Platforma jest w miejscu, w którym jest, tzn. jest w kryzysie, toczy się tam walka o przywództwo" - zauważa politolog Uniwersytetu SWPS prof. Mikołaj Cześnik.
Jak dodaje, problem Platformy polega na tym, że tam nie widać potencjalnego lidera, który miałby zastąpić Donalda Tuska. "To jest zresztą zasługa samego Tuska, który przez lata pozbywał się ludzi zdolnych, którzy mogliby ewentualnie jego przywództwu zagrozić. To nie jest tak, że każdy członek partii nosi tę buławę przewodniczącego czy prezesa partii w swoim plecaku - nie wszyscy się, mówiąc najkrócej, do tego nadają, no a w PO takich, którzy się do tego nadają, jest bardzo mało z powodu polityki, którą Donald Tusk prowadził przez lata" - wyjaśnia Cześnik.
Po przegranych wyborach parlamentarnych Ewa Kopacz zrezygnowała ze startu na przewodniczącą Platformy Obywatelskiej. Swoje kandydatury zgłosili Tomasz Siemoniak, Grzegorz Schetyna i Borys Budka.