Polska w ramach zobowiązań klimatycznych z Kioto obniżyła emisję CO2 nie o 6, ale o 30 procent, i z tego punktu widzenia powinniśmy podchodzić do paryskiej konferencji klimatycznej ONZ - uważa prezydent Andrzej Duda.
Szczyt klimatyczny COP 21 rozpoczyna się 30 listopada. W stolicy Francji ma zostać zawarte globalne porozumienie klimatyczne, które w założeniu ma dotyczyć wszystkich państw na świecie.
"Jeżeli dyskutujemy o kwestii klimatu, a także o bezpośrednio związanych z tym sprawach energetyki, także polskiej energetyki, to myślę, że patrzeć na to musimy nie tylko przez pryzmat tego, co będzie w Paryżu, ale powinniśmy patrzeć przez pryzmat bardzo szeroki, patrząc też i wstecz. I z tego punktu widzenia powinniśmy również podchodzić do spotkania paryskiego" - powiedział w piątek prezydent podczas posiedzenia Narodowej Rady Rozwoju nt. polityki klimatyczno-energetycznej.
Jak zaznaczył Andrzej Duda, patrząc wstecz, za "materiał wyjściowy" należy przyjąć to, co ustalono przed laty w Kioto.
"I trzeba sobie tutaj jasno powiedzieć: tam ustalono ograniczenia emisji o 6 procent w stosunku do roku bazowego - 1988. Jeżeli teraz zapytamy, jak w kontekście tych zobowiązań zachowała się Polska, to możemy powiedzieć jednoznacznie: Polska odniosła tutaj wielki sukces, bo ograniczenie emisji CO2 w stosunku do roku 1988, to w Polsce nie 6 procent, tylko 30 procent. A więc myśmy dalece przekroczyli te zobowiązania, które przyjęliśmy na siebie w ramach ustaleń z Kioto i od tego wyjdźmy" - oświadczył prezydent Duda.
Prezydent ocenił ponadto, że UE samotnie biorąc na siebie daleko idące zobowiązania klimatyczne, powoduje, że jej wysokie koszty ponoszą europejskie gospodarki, w tym Polska.
Dodał, że jeżeli nie dojdzie do globalnego porozumienia, które obejmie też inne wielkie gospodarki światowe, takie jak USA, Chiny, Brazylia, Indie czy Rosja, to Europa powinna zrewidować swoje zobowiązania. Inaczej gospodarka UE nie będzie wobec nich konkurencyjna.
Cele klimatyczne UE na 2030 r. przewidują redukcję emisji gazów cieplarnianych o 40 proc. w porównaniu z rokiem 1990, zwiększenie udziału źródeł odnawialnych w energetyce do poziomu wynoszącego co najmniej 27 proc., a także zwiększenie efektywności energetycznej również o 27 proc.
"Jeżeli w Paryżu nie zostaną przyjęte rozwiązania, które spowodują, że ciężar ograniczeń emisji wezmą na siebie też te pozaeuropejskie wielkie gospodarki, to z punktu widzenia UE będzie to nawet nie porażka, ale klęska. Mam nadzieję, że wtedy już nie trzeba będzie wielkiej dyskusji na ten temat, czy Unia powinna zrewidować swoje postanowienia, czy też nie" - powiedział prezydent.
Andrzej Duda zwrócił uwagę, że jednym z surowców, który jest ważnym elementem polskiej, ale też europejskiej suwerenności i bezpieczeństwa energetycznego jest węgiel.
"Jeśli chodzi o węgiel, to w skali europejskiej jesteśmy potęgą. Jak informowali mnie eksperci, mamy największe złoża węgla w Europie na naszym terytorium. Oczywiście nie wszystko eksploatujemy, ale mamy tego węgla jeszcze na ponad 200 lat. Trzeba więc sobie jasno powiedzieć, że węgiel jest naszym absolutnie podstawowym surowcem energetycznym, naszą bazą energetyczną i ważnym elementem naszej suwerenności energetycznej" - powiedział prezydent.
Zauważył, że jeśli ktoś mówi o dekarbonizacji, czyli całkowitym odejściu od węgla jako surowca energetycznego, to powstaje pytanie: "gdzie sens, gdzie logika i czym ten węgiel ma być zastąpiony?". Według niego bezpieczeństwa energetycznego nie może zapewnić energia z odnawialnych źródeł, ponieważ nie ma jeszcze takich technologii, które pozwalałyby magazynować ją, mieć nieprzerwany dostęp do takiej energii.
"Jeśli mamy takie zasoby naszego surowca (węgla) to mój postulat jest następujący. Jeśli mówimy o ochronie klimatu, nie mam żadnych wątpliwości, że jest ona potrzebna, to w takim razie zastanówmy się, jakie środki powinniśmy przeznaczyć na rozwój nowoczesnych technologii, które usprawniają wykorzystanie węgla (...), które spowodują, że kwestie środowiskowe zostaną zrealizowane" - powiedział prezydent.