Wielokulturowość musi być oparta na wzajemnym szacunku – w innym wypadku nie może być o niej mowy.
Nie ma na świecie drugiej takiej religii, która by tak skutecznie potrafiła wyprać człowiekowi mózg. Tak skutecznie, żeby z imieniem Boga na ustach, obcinał głowę drugiemu człowiekowi, żeby w imię Boga popełniał samobójstwo, zabijając przy tym masy niewinnych ludzi. Islam jest religią kolektywną, regulującą każdy aspekt ludzkiego życia. Liczy się grupa, nie indywidualność, wspólna prawda, nie moja prawda. I jeśli tą wspólną prawdą i wspólnym celem będzie walka z niewiernymi, to owa grupa zacznie z nimi walczyć. Krzyczy się o tym, że islam jest religią pokoju. Zabrania zabijać, kraść, kłamać i oszukiwać. Nie mówi się jednak o tym, że te założenia dotyczą brata w wierze, a nie odnoszą się do innowierców. Że szacunek przynależy jedynie kobiecie muzułmance, która nadto jest poprawnie ubrana – a i to jeśli dojdzie do gwałtu, wina leży ewidentnie po jej stronie, grzeszna kusicielka.
Nie mówi się też o tym, że modlitwa i post zmywają grzech, więc zabójstwo i gwałt nie obciąża na długo niczyjego sumienia. Mówimy tutaj o innym świecie, rządzącym się zupełnie innymi wartościami, opierającym się na zupełnie odmiennych przekonaniach.
I o ile wykształceni, nowocześni muzułmanie, rozciągają myśl o tym, żeby nie zabijać, nie kraść, nie kłamać i nie oszukiwać na całą ludzkość, niezależnie od wyznawanej przez nią religii, to istnieją rzesze ludzi biednych, którym brakuje wykształcenia, podstawowej wiedzy i którymi bardzo łatwo sterować. To oni pójdą umierać za Allaha, zabierając ze sobą wiele niewinnych istnień. Tymczasem ich wykształceni współwyznawcy podpiszą się pod petycją, że nie popierają takich praktyk, złożą kondolencje, a nawet zmówią modlitwę, ale realnie nie zrobią zupełnie nic. Nie rozpoczną międzykulturowej edukacji, nie zaczną opowiadać dzieciom w szkole, jak ważny jest pokój i szacunek do drugiego człowieka.
Dlatego przyzwalanie na islamizację Europy, na podążanie za islamskim prawem na naszym kontynencie, sprawi, że zginiemy. I zginie nasza wolność. Bo nikt nie odpowie nam tolerancją. Nawet jeśli jedynie garstka muzułmanów popiera wprowadzanie prawa szariatu, a ogromna większość jest jemu przeciwna, to ta garstka będzie zdolna do przeforsowania tej idei, bo nikt nie wystąpi przeciwko garstce w obawie przed uznaniem za niewiernego, za zdrajcę. Z bombami trudno dyskutować. A ucięta maczetą głowa nie mówi. Garstka szaleńców jest w stanie wygrać z milionami. Może nie od razu, ale jeśli jej się pozwoli działać – prędzej czy później tego dokona.
Nie szykanujmy islamu. Każdy ma prawo do swojej wiary. Ale brońmy własnej. Nie oddawajmy swoich domów i przyszłości naszych dzieci ludziom, którzy je zniszczą. Nie walczmy z islamem, ale zamknijmy przed nim drzwi, bo mamy do tego prawo. Jesteśmy u siebie. Bądźmy egoistami. Myślmy o przyszłości naszej i naszych dzieci.
Albo piszmy na portalach społecznościowych jak to nam przykro i jak się modlimy. I nie róbmy dalej nic.
Anna (nazwisko znane redakcji)