Dżihadyści z Państwa Islamskiego opublikowali oświadczenie, w którym wzięli na siebie odpowiedzialność za piątkowe zamachy w Paryżu. W dokumencie podkreślono, że ataki to zemsta. Za Syrię i za Allaha.
ISIS, a więc Państwo Islamskie przyznało się do ataków terrorystycznych w Paryżu. Jak podały przed chwilą francuskie agencje prasowe, islamiści napisali w krótkim przesłaniu do kraju Napoleona: "To zemsta za to, że obrażacie Allaha. I za Syrię".
Według komentatorów wśród tych, którzy strzelali z kałasznikowów wczoraj w restauracjach, dyskotece i wokół Stade de France byli Francuzi. "Nasze dzieci, chłopcy, którzy nie przyjechali specjalnie na zamach z Syrii czy Bliskiego Wschodu, ale ci których Państwo Islamskie wciągnęło w swoje szeregi na naszym terytorium".
W relacjach telewizyjnych po raz pierwszy od dawna przypomina się o zjawisku, które od kilku lat drąży Francję. Przedstawiciele syryjskiej organizacji Al Nasra werbują wśród młodych, głównie 15 do 17 latków, osoby gotowe "ginąć za zbawienie świata". Nastolatkowie są wciągani za pośrednictwem internetu, głównie portali społecznościowych. Pranie mózgu - bo inaczej nie da się nazwać tego procesu - odbywa się w krótkim czasie, do trzech miesięcy. Celem są głownie dzieci z zamożnych rodzin, ale ateistycznych. Nastawieni na "zbawianie świata, w imię Allaha" Francuzi opuszczają bez zgody rodziców terytorium kraju i wyjeżdżają do Syrii. Tam są szkoleni, dostają broń, młode dziewczyny ubierają burki. Ich cel to "wyczyścić Francje z innowierców". Dżihad.
O zjawisku tym głośno jest dzięki dr Douni Bouzar, socjolog i antropolog, która pracuje w Obserwatorium Laickości od kilku lat. Była muzułmanka założyła też organizację nad Sekwaną, która opiekuje się rodzinami i wyrywa ich dzieci islamistom z rąk. W ciągu ostatniego tylko roku do Bouzar zgłosiło się prawie pół tysiąca francuskich rodzin. Poinformowały o zniknięciu i wywiezieniu ich dzieci do Syrii.
- Tym samym Państwo Islamskie przenika do Francji. - mówią teraz socjologowie.
Prasa i telewizja przypominają też dzisiaj mocne słowa Lecha Wałęsy, który w ubiegłym tygodniu w jednym z wywiadów dla francuskich mediów przestrzegał przez islamizacją ich kraju. "Będą wam podrzynać gardła, jeśli się nie opamiętacie" - miał powiedzieć były polski prezydent.
Joanna Bąkiewicz-Brożek