Debata Kopacz vs. Szydło. Kto wygrał?

Kandydatka PiS mówiła o konkretnych projektach, szefowa PO odpowiadała: gospodarka i wyższe płace.

Wiceszefowa PiS Beata Szydło zapewniła podczas debaty telewizyjnej, że ma przygotowany program i projekty ustaw m.in. dot. 500 zł na dziecko i 15-proc. CIT. Z kolei premier Ewa Kopacz podkreśliła, że jej program to silna gospodarka i wyższe płace.

Kopacz i Szydło były pytane w debacie telewizyjnej o sposób finansowania obietnic wyborczych PO i PiS.

Mam przygotowany program, mam przygotowane projekty ustaw, dotyczące zarówno programu wsparcia rodzin - 500 złotych na każde dziecko, ustawy podatkowe, przede wszystkim te dla przedsiębiorców - CIT 15 proc., przedsiębiorcy będą wiedzieli, jak zagospodarować, zainwestować te projekty, mamy też proponowane zmiany podatku VAT, żeby ten system uszczelnić i by te pieniądze wpływały do budżetu - powiedziała Szydło. Zapewniła, że PiS wie, jak to zrobić.

Jak mówiła, za rządów PiS przez dwa lata był najwyższy po 1989 roku wzrost gospodarczy. - Utworzyliśmy 1 milion 300 tysięcy miejsc pracy, obniżaliśmy podatki - nie tak jak PO, która mówiła, że obniży, a podwyższała podatki. Mamy program "bilion na rozwój", Narodowy Program Zatrudnienia, który jest kierowany do młodych ludzi - zaznaczyła wiceprezes PiS.

Natomiast Kopacz przekonywała, że jej program jest bardzo czytelny. - Mój program, to silna gospodarka i wyższe płace, silna gospodarka, to nie jest coś, co będę dopiero budować ze swoją partią, dzisiaj Polska jest szóstą gospodarką w Europie, ta silna gospodarka może się rozwijać nadal, jeśli będą stabilne finanse publiczne, a stabilne finanse publiczne to przede wszystkim brak obietnic, a realizacja tego, co jest realne i możliwe - mówiła.

Ja muszę kierować się odpowiedzialnością, jestem premierem rządu, odpowiadam za przyszły budżet. Najprościej mówiąc, nasz podatek, bardzo prosty podatek, ale bardzo sprawiedliwy, bardzo prorodzinny i powszechny, połączony z jedną formą, z jednym kontraktem zatrudnienia, tzw. umową o pracę, a więc likwidujemy umowy śmieciowe, a ludziom młodym dajemy szansę na to, żeby wzięli kredyty i zaczęli na swój własny rachunek mieszkać we własnych domach. 10 miliardów, bo tyle brzmi szacunek naszej propozycji podatkowej, zostanie w kieszeniach podatników - powiedziała premier.

Szydło na początku swojego wystąpienia oświadczyła, że będzie się zwracała do Kopacz "pani przewodnicząca". Jak tłumaczyła, obie reprezentują ugrupowania polityczne, które ubiegają się o przywilej tego, by wziąć odpowiedzialność za Polskę w najbliższych czterech latach. Podziękowała też Kopacz za to, że zgodziła się wziąć udział w debacie.

Kopacz również podziękowała Szydło za udział w debacie. Zapowiedziała też, że weźmie udział we wtorkowej debacie 8 komitetów wyborczych.

Jedno z pytań brzmiało, jak przekonałyby 25-latka, że nie ma sensu wyjeżdżać do Wielkiej Brytanii, bo mają dla niego kuszącą, ale też wiarygodną ofertę w Polsce.

Kopacz powiedziałaby mu, że przez cztery lata będzie miał "spokój, rozwój gospodarczy", a przede wszystkim szansę, żeby lepiej zarabiać. - Dzisiaj, kiedy widzimy zmiany za oknami, widzimy Zachód, chcemy, żeby ten Zachód zagościł w kieszeniach również Polek i Polaków - zaznaczyła. Jak mówiła, dzisiaj jedynym motywem, dla którego młodzi wyjeżdżają z kraju, to jest m.in. to, że zostając w Polsce, mogliby zbyt mało zarobić. "Ja dzisiaj oferuję: będziecie zarabiać tak, jak wasi rówieśnicy na Zachodzie - przekonywała szefowa rządu.

Z kolei Szydło podkreślała, że tylko w ubiegłym roku wyjechało z Polski 124 tys. ludzi, a 75 proc. polskich maturzystów myśli o tym, żeby wyjechać z naszego kraju po ukończeniu nauki. - To są fakty. Pani przewodnicząca o tych faktach nie chce rozmawiać. Kolejne obietnice, okrągłe zdania - mówiła Szydło, zwracając się do Kopacz. - Polacy mają już tego dosyć. Oni chcą dzisiaj konkretów. Ja te konkrety mam. Przygotowałam Narodowy Program Zatrudnienia - ustawę, która ma dać szansę na zakładanie własnych firm i na pracę dla młodych ludzi. Program wsparcia rodzin - 500 zł na każde dziecko. I te dobre rozwiązania podatkowe, które są kierowane do przedsiębiorców. Młodzi Polacy nie będą wyjeżdżali, jeżeli będą mieli taką samą jakość życia jak za granicą, jeżeli będą mieli tutaj pracę, będą mieli szansę na mieszkanie, jeżeli będą wiedzieli, że tutaj mają bezpieczną przyszłość - oceniła kandydatka PiS na premiera.

W bloku pytań dotyczących polityki zagranicznej i bezpieczeństwa szefowa rządu i wiceprezes PiS pytane były o Rosję w kontekście wojny na Ukrainie i rosyjskiego bombardowania Syrii. - Jak Polska ma sobie ułożyć relacje z super-Rosją Putina i z czyją pomocą? - pytano.

Szydło przekonywała, że przede wszystkim powinna obowiązywać zasada, że wszyscy mówimy jednym głosem. - Powinna być współpraca prezydenta i rządu. Powinniśmy mieć jedną drogę, którą idziemy - podkreśliła.

Jak zaznaczyła, ważne jest budowanie silnej pozycji Polski w regionie, ale i "szukanie sojuszników tam, gdzie mogą nas wspierać". - Jesteśmy członkami UE i NATO i powinniśmy robić wszystko, by nasza rola i pozycja na arenie międzynarodowej i w tych instytucjach powinna być na tyle silna, by było rozumiane, że nasze polskie bezpieczeństwo to także bezpieczeństwo Europy i UE - mówiła Szydło. - Potrzebna jest bardzo mądra polityka zagraniczna i to są zadania wspólne, razem. Trzeba, by te sprawy były razem prowadzone w Polsce - prezydent i rząd - podsumowała wiceprezes PiS.

Kopacz oceniła, że konflikt na Ukrainie i aneksja Krymu "była czystym zamachem na suwerenność tego kraju". - Polska zachowała się bardzo przyzwoicie. Na forum UE głośno mówiła, że nie dajemy przyzwolenia na tego rodzaju zachowanie - podkreśliła. - Byliśmy tymi, którzy mówili, że należy nałożyć sankcje na Rosję. Byliśmy tymi, którzy pomagali ludziom z Donbasu przyjechać do Polski, chroniąc ich przed utratą zdrowia lub życia - przypomniała premier.

Zaznaczyła, że UE stwarza nam obecnie warunki, które dają możliwość wchodzenia w sojusze, które pozwolą nam stanąć na naszej wschodniej granicy, jednocześnie wschodniej granicy UE. - Solidarność wobec takich niegodziwych zachowań Rosji Putina powinna być dominująca - podkreśliła premier.

Inne pytanie w tym bloku dotyczyło obecności Polski w UE - czy są takie kwestie, w których możemy powiedzieć Unii twardo "nie" i czy możemy sobie pozwolić na sprzeciw.

Premier Kopacz podkreśliła, że "nie ma silnej Polski bez silnej Europy".- Póki jesteśmy w tej Europie, póki mamy sprzymierzeńców i partnerów gospodarczych, możemy odnotowywać nasz wzrost gospodarczy - mówiła. Jak wskazała, nasz eksport w ciągu ośmiu lat wzrósł o 300 mld zł.

Powiedzieliśmy: będziemy przyjmować w solidarności, oczywiście, z krajami, do których uciekają uchodźcy, również z nieszczęściem tych ludzi, którzy przed bombami uciekają do Europy, ale też powiedzieliśmy twardo, że musi być kompleksowy plan i że nie będzie żadnych obowiązujących kwot, przyjmiemy tyle, na ile nas stać - tłumaczyła Kopacz. W jej ocenie to Polska wynegocjowała brak zapisu o regule, która by "obowiązywała za każdym razem, nie tylko w przypadku 120 tys. uchodźców".

Kopacz przekonywała, że o silnej pozycji naszego kraju świadczy także to, że mamy unię energetyczną, której inicjatorem był b. premier, obecny przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, a także łączenie Polski interkonektorami z Niemcami i Czechami, kontrola nad częścią Jamału, możliwość budowy połączeń gazowych między Polską a Litwą.

Szydło mówiła, że obecność Polski w UE to jedno z naszych największych osiągnięć. W jej ocenie pozycja Polski nie jest jednak silna, bo "za naszymi plecami została podpisana umowa dotycząca Nord Stream 2". - Gdy trzeba było bronić polskich stoczni, usłyszeliśmy, że się nie da, bo UE się nie zgadza, a w tym samym czasie stocznie niemieckie były dofinansowane i zostały uratowane - wymieniała.

Pytała też, dlaczego Kopacz nie protestowała przeciwko podpisaniu pakietu klimatycznego. Kwestionowała unię energetyczną: - Donald Tusk to zapowiadał, a niczego nie zrobił, dzisiaj wydaje się być rozczarowany, jego wypowiedzi z ostatnich dni na to wskazują - mówiła.

Polska ma mieć takie same szanse, jak inne państwa europejskie i powinniśmy brać przykład z tych najsilniejszych gospodarek. Proszę zwrócić uwagę, jak o swoje racje walczą Niemcy, Francuzi, oni to potrafią robić - potrafią zadbać o swoje interesy gospodarcze, bo na tym polega UE - mówiła Szydło.

Pytania w bloku poświęconym polityce krajowej dotyczyły m.in. wniosków płynących z afery podsłuchowej i sprawy sześciolatków.

6 mln obywatelskich podpisów pod projektami ustaw wylądowało w koszu, m.in. rodzice dzieci sześcioletnich zwrócili się z prośbą o to, żebyście państwo ich wysłuchali i żeby dzieci w wieku sześciu lat nie musiały iść do szkoły, by to oni mieli wybór - zwróciła się Szydło do Kopacz. Jak podkreśliła, PiS proponuje, by projekt obywatelski obowiązkowo był poddawany pod debatę nie tylko podczas pierwszego czytania w Sejmie, ale również w sejmowych komisjach. Wiceprezes PiS pytała szefową PO, czy poprze takie rozwiązanie.

Dlaczego pani odmawia prawa naszym polskim, zdolnym dzieciom, do tego, by były bardziej konkurencyjne od tych dzieci w innych krajach europejskich? - pytała z kolei Kopacz. Jak mówiła, w 22 krajach europejskich dzieci idą do szkoły w wieku sześciu lat, w Wielkiej Brytanii - nawet jako pięciolatki. - Nasze dzieci są naprawdę równie mądre jak te w Europie - wskazała. Premier mówiła, że przywrócenie poprzednich rozwiązań, czyli obowiązku szkolnego od siódmego roku życia, sprawi, że kilkanaście tysięcy nauczycieli straci pracę.

Uważam, że polskie dzieci są najwspanialsze - ripostowała Szydło. Mówiła, że ona nikomu prawa nie chce odbierać, wręcz odwrotnie: - Ja chcę dać prawo rodzicom do decydowania - mówiła. - Dzisiaj kwestionuje pani to, że z rocznika sześciolatków poszło do szkoły 44 procent. Pozostałe 56 procent to są dzieci, których rodzice uzyskali, że nie mogą pójść do szkoły w wieku sześciu lat, więc proszę nie wmawiać, że wszystkich na siłę wysyłamy do szkoły w wieku sześciu lat - wskazała szefowa rządu.

« 1 »