Poczułam, że to myśl pochodząca od Boga, bo wszystko zaczęło się układać w pozytywną całość. Poczułam, że dam radę znaleźć czas jeszcze na tę jedną dziesiątkę różańca dziennie.
Dziś, 7 października 2015 roku, we Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej rozpoczęłam dzień od modlitwy różańcowej, w intencji małżeństw zagrożonych rozbiciem, a także w intencji moich dzieci własnych oraz duchowych, powierzając je Maryi, by wspierała, prowadziła, ochraniała, wstawiała się za nimi u Ojca i Syna, by pomogła im poznać swoje powołanie i podążać jego drogą, by nauczyła ich tak mocnego zjednoczenia z Bogiem, jakiego sama była świadkiem, by potrafiły przylgnąć do Boga i Nim żyć, by ich przyszłość była zawsze z Nim związana, by przylgnęły mocno do Niego i nigdy się nie odłączyły. O Bożą przyszłość dla nich proszę Cię Maryjo nieustannie i prosić będę każdego dnia, bo wiem, że Ty kochasz nas, swoje dzieci miłością bezgraniczną, miłością matczyną i zawsze przytulasz nas do swojego serca, prowadząc do Ojca i Syna. Prowadź więc nadal Maryjo nas wszystkich przed oblicze Boga. Niech nigdy nie gaśnie w nas miłość do Ciebie, do Ojca i Syna.
Dziękuję Ci Maryjo, że nauczyłaś nas modlitwy różańcowej, dzięki której możemy zbliżać się do Ciebie, a przez Ciebie do Ojca i Syna, która staje się ogromnym kanałem miłości, skierowanym do Ciebie, a także Twojej w naszym kierunku.
Poranna modlitwa różańcowa przywołała w moim sercu na nowo myśli i rozważania w kierunku odpowiedzi na pytanie: dlaczego modlę się na różańcu? Ta modlitwa stała się mi szczególnie bliska, gdy dwa lata temu przystąpiłam do Internetowej Róży Różańcowej.
2 października 2013 roku napisała do mnie nie znana mi osobiście osoba, która zaproponowała mi dołączenie się do modlitwy różańcem przez internet.
Nie wiem, co kierowało tą osobą, że właśnie do mnie, akurat w tym momencie, zwróciła się z tą propozycją. Byłam bardzo zdziwiona i zaskoczona. Nie pytałam jednak „dlaczego ja”, tylko „jak to się technicznie odbywa”. Po wyjaśnieniach potrzebowałam chwili na zastanowienie się. Mam sporo różnych zobowiązań modlitewnych i innych związanych z Bożą posługą, więc pojawiły się w mojej głowie obawy, że mogłabym już nie wyrobić się z dodatkową stałą modlitwą, dlatego postanowiłam jednak nie wchodzić w tą Różę, o czym poinformowałam „różany płatek”, który do mnie w tej sprawie napisał.
Następnego dnia po tym wydarzeniu, 3 października, byłam umówiona na spotkanie z koleżankami. Podczas spotkania rozmawiałyśmy między innymi o tym, że martwimy się o przyszłość naszych dzieci, pragnąc, by miały ją jak najszczęśliwszą i Bożą. Jedna z dziewczyn powiedziała, że właśnie niedawno dołączyła do Róży Różańcowej, która się modli w tej intencji. W tym momencie moje ciało przeszedł głęboki dreszcz i silna myśl, żeby też dołączyć do Róży, tym bardziej, że dzień wcześniej przecież otrzymałam taką propozycję. Poczułam, że to myśl pochodząca od Boga, bo wszystko zaczęło się układać w pozytywną całość. Poczułam, że dam radę znaleźć czas jeszcze na tę jedną dziesiątkę różańca dziennie pośród tych wszystkich moich modlitw i posług, w które się angażuję. Tym bardziej, że już od dawna słyszałam, jak wielką ta modlitwa ma moc.
Po powrocie do domu od razu włączyłam komputer i poinformowałam, że dołączam do Róży. Czułam, że Pan tego właśnie oczekuje, że do tego mnie powołuje. Odniosłam wrażenie, że Kasia, która mi to zaproponowała, została bardzo zaskoczona moją nagłą zmianą decyzji, jednak gdy jej napisałam o tym ewidentnym sygnale od Pana w tej sprawie, nie pytała już o nic więcej, tylko rozpoczęła działania w kierunku dołączenia mnie do Róży.
Ku mojej wielkiej radości 4 października zostałam dołączona do Róży Różańcowej nr 3 bł. ks. Jerzego Popiełuszki. I tu kolejna moja ogromna radość i oszołomienie, bo od dziecka jestem czcicielką bł. ks. Jerzego Popiełuszki, jest bliski memu sercu On oraz wypowiadane przez Niego słowa. Znów poczułam w tym momencie Boże działanie, że akurat do tej Róży trafiłam. Pewnie pomogła w tym również moja śp. Matka chrzestna, która właśnie 4 października gdzieś tam u Pana obchodziła swoje urodziny.
Kolejny pozytywny szok nastąpił, gdy otrzymałam dostęp do tablicy mojej Róży i przeczytałam tam post z 3 października z godziny 19.38, że któryś z „płatków” zrezygnował i brakuje jednej osoby. Była to mniej więcej godzina, w której podczas spotkania z koleżankami poczułam ten silny wewnętrzny głos, że mam dołączyć do Róży.
5 października 2013 roku był pierwszym dniem mojej modlitwy we wspomnianej Róży Różańcowej. Rozpoczęłam wówczas dzień od przydzielonej mi na ten miesiąc modlitwy - Tajemnica I bolesna: "Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu". W rozważaniu, które mam do tej tajemnicy, przeczytałam: "Niech się stanie wola Twoja Ojcze, a nie moja - brzmiały ostateczne słowa modlitwy Chrystusa. Mój Mistrzu, naucz i mnie wraz z Tobą przyjmować wolę Ojca. Tak bowiem dokonuje się zbawienie świata i moje własne". Pomyślałam wówczas: „Tak Panie, to Twoja, a nie moja wola poprowadziła mnie do modlitwy różańcowej, Ty mnie w niej wspieraj i prowadź, dokonując przez nią zbawienia świata i mojego własnego. Amen”.
Pan zadziałał tak niespodziewanie, zaskakująco i intensywnie, na tak dużą odległość, ukazując po raz kolejny swoją ogromną moc i moc modlitwy. To jednak nie koniec tych Bożych działań. Widząc ten ogrom Jego cudów, chciałam się z kimś nimi podzielić i niemal w tej samej chwili ukazał się na tablicy Róży post z informacją, że potrzebne są świadectwa. Dałam więc wówczas to świadectwo i daję je również dzisiaj, po dwóch latach od tego wydarzenia, bo ono nadal trwa, jest żywe i przynosi ogromne owoce. Każdego dnia widzę działanie Maryi, Jej wsparcie, Jej opiekę nade mną i nad tymi, za których się modlę. Pragnę dzielić się więc tym świadectwem, które moim zdaniem potwierdza ogromną moc modlitwy i Bożego działania w naszym życiu.
Bóg wie, co jest dla nas najlepsze i gdy tylko Jemu powierzymy nasze troski, On będzie wiedział, co z nimi zrobić i poprowadzi nas właściwymi ścieżkami do Zbawienia, nas i tych, których będziemy mu powierzali w modlitwie. Tak więc chwała Panu i Maryi, do której od dwóch lat szczególnie intensywnie zanoszę swoje intencje i intencje wszystkich „płatków” naszej Róży. Niech Jezus z Maryją działają w naszym życiu, bo tylko Oni wiedzą, które drogi są dla nas najwłaściwsze, więc warto je Im polecić i dać się prowadzić jak dziecko!
Chwała Panu!
Anna Zagalska