Wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski ocenił w Sejmie, że w polityce migracyjnej UE najtrudniejsze będzie rozróżnienie uchodźców od imigrantów ekonomicznych. Wiceszef MSW Piotr Stachańczyk podkreślał, że uchodźca nie trafi do Polski, jeśli nie będzie na to zgody naszego kraju i samego cudzoziemca.
Stachańczyk zaznaczył też, że w tym momencie nie ma zgody Polski na większą liczbę uchodźców niż deklarowana w lipcu. "To jest kwestia 2 tys. osób, wszystko inne nadal jest przedmiotem negocjacji. Zajmujemy wspólne stanowisko z krajami grupy Wyszehradzkiej. Odrzucamy stanowczo wszelkie próby stałego mechanizmu relokacji, dla nas cała dyskusja jest dyskusją o jednorazowym mandacie" - mówił wiceszef MSW w środowej debacie na temat uchodźców.
W odpowiedzi na pytania posłów Stachańczyk wyjaśnił, że plan szefa KE Jean-Claude'a Junckera zakłada zdjęcie ciężaru z krajów granicznych (Włoch, Grecji - PAP) tak, by rejestracja osób napływających i dalsze opiekowanie się nimi przełożyć na inne kraje. Ma to pomóc we wzmocnieniu ochrony granic zewnętrznych UE. W tym czasie nastąpiłoby odblokowanie granic, gdzie powstałyby punkty rejestracyjne dla kolejnej fali ludzi. Sprecyzował, że w tych punktach cudzoziemcy byliby dzieleni na uchodźców i imigrantów ekonomicznych. Ci drudzy - jak mówił wiceminister - ostatecznie byliby odsyłani do krajów pochodzenia.
Podkreślił też, że warunkiem relokacji ma być zarówno zgoda Polski na przyjęcie danego uchodźca, jak i zgoda samego cudzoziemca. "Osoby, które zostaną zakwalifikowane do relokacji, otrzymają propozycje wyjazdu do któregoś z krajów UE. Czy kraj UE ma na to wpływ? Ma, możemy wskazać swoje preferencje, powołując się na względy społeczne, rodzinne czy kulturowe. Możemy powiedzieć, jakich ludzi chcemy do Polski. To mają być ludzie, których my widzimy jako łatwych do relokacji, integracji ze społeczeństwem" - mówił wiceminister SW.
Dodał, że każdy kandydat do relokacji może propozycję przyjąć albo odrzucić. "Nikt nikogo nie będzie siłą nigdzie przewozić. Ci ludzie mają dostać wyłącznie propozycję, jeśli się zgodzą, wtedy my dostajemy pełne akta tych osób i tam musi być potwierdzenie ich identyfikacji. Te dokumenty stanowią dla naszych służb podstawę do ich sprawdzenia. Sprawdzamy ich, dopóki nie jesteśmy pewni, że możemy ich przyjąć. Jeśli nasza odpowiedź będzie negatywna, oni do nas nie przyjadą" - zapewnił.
Stachańczyk podkreślił też, że w Polsce uchodźcy z Syrii lub Erytrei traktowani będą jak inni uchodźcy. "Nikt, nikogo, nigdzie, za niczyje pieniądze nie będzie trzymał. Ci ludzie będą mieszkać w otwartych ośrodkach i jeśli będą chcieli z Polski wyjechać do Niemiec, Szwecji, Hiszpanii czy gdziekolwiek indziej, nikt im w tym nie będzie przeszkadzał, nikt ich nie będzie ścigał ani nikt ich za to nie będzie karał. Jedyne czego się od nas dowiedzą, bo to jest nasz unijny obowiązek, że w żadnym kraju poza Polską nie dostaną świadczeń socjalnych. Jeśli zostaną zarejestrowani jako kandydaci na uchodźców w Polsce, to zostaną wykluczeni ze świadczeń socjalnych w innych krajach UE" - mówił.
Dodał, że uchodźcy zostaną też poinformowani, że jeśli zostaną zatrzymani w innym kraju unijnym, kraj ten będzie mógł odesłać ich do Polski.
Wiceminister SW poinformował również, że po nadaniu statusu uchodźcy, cudzoziemcy przez rok będą objęci programem integracyjnym. Zastrzegł, że uchodźcy nie dostają mieszkań od państwa (takie tezy pojawiały się w wypowiedziach posłów - PAP). "Raczej mamy problem z ich bezdomnością, część z tych osób nie odnajduje się w rzeczywistości i ma problem z uzyskaniem mieszkania lub z utrzymaniem mieszkania. Chcemy zorganizować program integracyjny bardziej rozbudowany, ale to będzie program oparty na współpracy z organizacjami pozarządowymi, samorządami, organizacjami pracodawców, na zasadzie absolutnej dowolności. Państwo nie da im mieszkania, bo ich nie ma, będą tak traktowani jak traktujemy od wielu lat uchodźców przyjeżdżających do Polski" - powiedział.
Z kolei Trzaskowski przyznał, że najtrudniejszym elementem w polityce migracyjnej będzie rozróżnienie uchodźców i imigrantów ekonomicznych. Dlatego - mówił - Polsce nie wystarczają "zapewnienia, że to się stanie", ale nasz kraj "zadaje szereg pytań".
"W negocjacjach będziemy chcieli postulować, by rozstrzygnąć jak najwięcej kwestii, które uprawdopodobnią wykonanie tego planu, np. wygląd centrów weryfikacyjnych, które muszą być zamknięte, twarda polityka powrotowa, bo musimy wiedzieć, co stanie się z imigrantami ekonomicznymi" - podkreślał wiceszef MSZ.
Jak przekonywał, ciężar udowodnienia, że "ktoś ma prawo być objęty procedurą azylową, będzie spoczywał na uchodźcy". "Uchodźca będzie musiał się zgodzić na to, by być relokowanym do jednego z państw członkowskich, będzie musiał się zgodzić na konkretne państwo. Jeśli się nie zgodzi, nie będzie objęty planem" - tłumaczył Trzaskowski.
"Jeśli chodzi o tzw. plan Junckera na razie nie ma żadnej zgody na nic, bo cały czas toczą się negocjacje, które zakończą się w najbliższym terminie" - podkreślił Trzaskowski. Zapewnił, że to będzie "absolutnie suwerenna decyzja rządu, który stawia klarowne warunki".
"Stanowisko Polski jest bardzo klarowne. Jeżeli zostaną spełnione warunki, o których mówiliśmy - całościowy plan, który składa się z zabezpieczenia granic, aktywnej polityki w sąsiedztwie UE, klarowne rozróżnienie uchodźców od imigrantów ekonomicznych, zapewnienia państwom członkowskim możliwości kontrolowania uchodźców, którzy przybędą, pod względem bezpieczeństwa, dopiero wtedy rząd będzie w stanie podjąć klarowne zobowiązania co do obciążenia, na które się godzi" - mówił wiceszef SZ.
W planie Junckera - powiedział Trzaskowski - jest także dokument, który "mówi, w jaki sposób i z jakim konkretnym wsparcie finansowym UE ma zaangażować się w stabilizowanie sytuacji w Syrii i Libii". "Wiemy, że sytuacja jest niesłychanie trudna, nie zależy tylko od postępowania UE, ale również społeczności międzynarodowej i decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ" - dodał.
"Wyzwanie migracyjne wymaga twardego działania w naszym otoczeniu, twardego działania w polityce zagranicznej, być może wymusi jeszcze większą wolę polityczną, żeby choćby te dwa kraje stabilizować" - ocenił Trzaskowski.