Decyzja słuszna, uzasadnienie skandaliczne

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wydał 27 sierpnia kolejny wyrok, dotyczący ochrony życia dzieci nienarodzonych. Tym razem - dzieci z in vitro. Wprawdzie decyzja, jaką podjął ETPC jest słuszna, jednak jej uzasadnienie jest oburzające.

Fakty (powtarzam za pch24.pl) były takie: 61-letnia Włoszka Adelin Parillo zdecydowała się w 2002 na zapłodnienie in vitro. Udało się wyhodować 5 zarodków. Nie zostały nigdy wszczepione do łona matki, bo w 2003 r. tragicznie zginął jej życiowy partner. Parillo postanowiła, że odda swoje dzieci, by naukowcy mogli z nimi eksperymentować. Prawo włoskie z 2004 r. zakazuje jednak eksperymentów na embrionach. Wniosek Parillo został więc odrzucony. Skarżąc się na to, Włoszka trafiła aż do Strasburga.

Trybunał - po raz pierwszy zajmując się statusem ludzkiego embrionu - podjął słuszną decyzję: uznał, że Włochy mogą zakazywać takich eksperymentów (które w najlepszym wypadku oznaczają wystawienie nienarodzonego dziecka na niebezpieczeństwo, a w najgorszym - i wcale nie rzadkim - oznaczają jego śmierć). Uzasadnił to jednak tym, że władzom włoskim przysługiwał w tej kwestii szeroki margines decyzyjny, bo w grę wchodziły wrażliwe kwestii moralne i etyczne, co do których - uwaga! - brak jest europejskiego konsensusu.

Zaraz, zaraz… Czy zakazujemy zabijania narodzonych, kradzieży i gwałtów dlatego, że istnieje co do tego „europejski konsensus”? A gdyby tego konsensusu nie było, to co? Zabójstwa kradzieże i gwałty byłyby zgodne z prawami człowieka, których ma strzec strasburski trybunał?

Nie! Prawa człowieka istnieją niezależnie od woli osób, społeczeństw i państw. One ich nie ustanawiają, nie konstruują ich na zasadzie konsensusu. Prawa człowieka po prostu istnieją i wszystko, co osoby i instytucje mogą z nimi zrobić, to je uznać i uszanować.

Prawo do życia zajmuje tu pozycję wyjątkową. Bo jeśli nie ma życia (ludzkiego), to nie ma innych praw. A jeśli wolno komuś odebrać życie, to dyskusja o jego innych prawach jest bezsensowna.

I jeszcze jedno: margines decyzyjny… Wniosek z komentowanego tu wyroku strasburskiego może być i taki, że jeśli jakieś państwo zezwoli na eksperymenty na ludzkich embrionach, to trybunał to zaakceptuje, uznając, że w takich kwestiach państwa mają szeroki margines decyzyjny. Czy słusznie?

Jeśli zgadzamy się, że urzędy skarbowe, które decydują (zaledwie) o naszych pieniądzach, nie powinny mieć szerokiego marginesu uznaniowości, to czy powinien on być przyznawany tym, którzy decydują o bezbronnym ludzkim życiu na jego najwcześniejszym etapie?

Odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Niestety, nie dla trybunału strasburskiego.

Oczywiście rozumiem, że parlamenty ustanawiają różne ustawy, kierując się politycznymi kompromisami. Trybunałowi nie wolno jednak oglądać się na kompromisy polityków. Powinien sumiennie strzec praw człowieka. To jedyna racja jego istnienia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała

Jarosław Dudała

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, z wykształcenia prawnik, były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 r. pracuje w „Gościu Niedzielnym”. Jego obszar specjalizacji to problemy z pogranicza prawa i bioetyki. Autor reportaży o doświadczeniach religijnych.

Kontakt:
jaroslaw.dudala@gosc.pl
Więcej artykułów Jarosława Dudały