Działacze praw zwierząt domagają się, by krowy na alpejskich łąkach uwolnić od dzwonków i pozbawić krajobraz Alp Algawskich w Bawarii tego charakterystycznego dźwięku w tle. Przeciwny propozycji jest bawarski rząd, farmerzy i zarząd turystyki.
Obrońcy praw zwierząt twierdzą, że wieszanie krowom dzwonków na szyi jest okrucieństwem.
Szefowa bawarskiej filii niemieckiej Federacji Ochrony Zwierząt Nicole Bruehl argumentuje, że większość pastwisk jest ogrodzona, a najlepszym sposobem na zlokalizowanie krowy jest GPS. Jak powiedziała w poniedziałek, wieszanie dzwonków tylko dla tradycji "powinno zostać całkowicie odrzucone".
Powołuje się przy tym na opracowanie opublikowane w czerwcu przez szwajcarski Federalny Uniwersytet Techniczny, które twierdzi, że "zachowanie krów zakłócane jest przez noszenie dzwonka". Szwajcarzy badania nad tym zagadnieniem prowadzili przez trzy dni.
Minister rolnictwa Bawarii Helmut Brunner nie wierzy w ich wnioski ani na jotę. "Nie wierzę, by dzwonki irytowały krowy, ani ze względu na ich wagę, ani dźwięk" - powiedział. Jego zdaniem zastosowanie GPS do pasania krów "jeszcze nie dojrzało technicznie i jest w fazie prób".
Ministra popiera prezes Stowarzyszenia Farmerów z Allgau, Franz Hange. Żądanie działaczy praw zwierząt nazywa "kompletna bzdurą".
"To tradycja w Allgau, część naszej tożsamości" - dodaje i podkreśla, że dzwonki krowom nie szkodzą.
Do chóru obrońców krowich dzwonków włączył się zarząd turystyki w Allgau. Jego rzeczniczka Simone Zehnpfennig powiedziała: "Wycieczkowicze w Allgau uważaliby, że czegoś tu brakuje", gdyby krowy pozbawić dzwonków. "Krowy noszą duże dzwonki najwyżej przez pół dnia, podczas dzielenia stad. A małe dzwonki nie szkodzą zwierzętom" - dodała.
Zehnpfennig wskazuje ponadto, że krowy często schodzą z pastwiska mimo elektrycznych pastuchów (drutu pod napięciem) i trudno byłoby je odnaleźć, gdyby nie miały dzwonków, zwłaszcza w mgliste dni.