Prezes TVP Janusz Daszczyński słusznie martwi się o bezstronność telewizji publicznej. Problem w tym, że szuka zagrożenia dla tej bezstronność nie tam, gdzie trzeba.
10.08.2015 11:52 GOSC.PL
Daszczyński publicznie skrytykował, a potem podobno jeszcze wezwał na dywanik znanego dziennikarza swej stacji za to, że naraził rzekomo na szwank bezstronność telewizji publicznej. O kogo chodzi? Jeśli ktoś nie zna sprawy, to w życiu nie zgadnie. Chodzi o Krzysztofa Ziemca i wrzucone przez niego na Twitter zdjęcie, przedstawiające go w telewizyjnym studiu na tle fotografii prezydenta Andrzeja Dudy. Obydwaj panowie wykonują ten sam gest - victory (V). I co? I nic. Ani to poparcie dla Dudy, ani atak na niego.
Bardzo to pięknie, że pan prezes troszczy się o bezstronność swych dziennikarzy. Jeśli jednak ta żartobliwa fotka sprawiła, że zadzwonił u niego dzwonek alarmowy, to już wkrótce Janusz Daszczyński będzie miał poważne problemy ze słuchem, bo to, co wyczyniają koleżanki i koledzy Krzysztofa Ziemca, musi w gabinecie prezesa regularnie uruchamiać kilka dzwonów Zygmunta.
Panie prezesie, krótko kieruje Pan telewizją publiczną, więc może nie zdążył pan zauważyć: jeśli TVP cieszy się jeszcze jakąś odrobiną wiarygodności, to dzięki Krzysztofowi Ziemcowi.
Jarosław Dudała
Redaktor serwisu internetowego gosc.pl
Dziennikarz, z wykształcenia prawnik, były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 r. pracuje w „Gościu Niedzielnym”. Jego obszar specjalizacji to problemy z pogranicza prawa i bioetyki. Autor reportaży o doświadczeniach religijnych.
Kontakt:
jaroslaw.dudala@gosc.pl
Więcej artykułów Jarosława Dudały