Po niemal 13-godzinnym locie z Paragwaju tuż po godz. 13.30 Franciszek doleciał na podrzymskie lotnisko Ciampino. W drodze powrotnej z Paragwaju do Rzymu ojciec święty spotkał się z dziennikarzami.
Zakończyła się podróż apostolska do Ameryki Południowej. Papież jest już w Watykanie. Po niemal 13-godzinnym locie z Paragwaju tuż po godz. 13.30 Franciszek doleciał na podrzymskie lotnisko Ciampino. Stamtąd samochodem udał się do Watykanu. Po drodze, zgodnie z wprowadzoną przez siebie tradycją, nawiedził bazylikę Matki Bożej Większej, gdzie podziękował Maryi za pomyślną podróż.
W drodze powrotnej z Paragwaju do Rzymu ojciec święty spotkał się z dziennikarzami. Pierwsze pytania zadali dziennikarze z krajów, które papież odwiedził. Pytali się m.in. o zaangażowanie Franciszka w spór między Boliwią i Chile o dostęp do morza. Ojciec święty opowiada się za rozwiązaniem tego problemu na drodze dialogu. Przypomniał jednak, że spór ten jest rozstrzygany na szczeblu międzynarodowym i dlatego on nie chce się w tę sprawę angażować. Dziennikarze pytali też o inne sprawy lokalne. Na przykład, dlaczego Paragwaj nie ma swego kardynała.
W odpowiedzi na jedno z kolejnych pytań ojciec święty nawiązał do światowego kongresu ruchów ludowych w Boliwii i wyjaśnił, dlaczego chciał wziąć udział w tym wydarzeniu.
„Jest mi to bliskie – wyznał papież. – Bo jest to zjawisko ogólnoświatowe. Spotykamy się z nim również na Wschodzie, na Filipinach, w Indiach, Tajlandii. Są to ruchy, które zaczynają się organizować i to nie tylko po to, by protestować, lecz by coś zrobić. I mają siłę, skupiają naprawdę wielu ludzi, którzy nie czują się reprezentowani przez nikogo, nawet przez związki zawodowe, bo jak twierdzą, również związki zawodowe stały się korporacją i już nie walczą. Oczywiście trochę tu upraszczam. Ale ludzie odnoszą wrażenie, że nie walczy się już o prawa najuboższych. I Kościół nie może być obojętny. Kościół ma nauczanie społeczne i prowadzi dialog z tym ruchem. I wychodzi mu to całkiem dobrze. Sami widzieliście. Widzieliście entuzjazm ludzi, którzy odkryli, że Kościół nie jest im daleki, że ma nauczanie, które pomaga im w walce. Jest to dialog. To nie oznacza, że Kościół opowiada się za drogą do anarchii. Nie, to nie są anarchiści. Oni pracują z odrzuconymi, coś robią, idą naprzód”.