Grecki rząd wystąpił w środę z wnioskiem o nowy program pomocowy, obiecując jednocześnie pilne wdrożenie reform. UE stawia Atenom ultimatum: jeśli do niedzieli nie uda się zawrzeć ostatecznego porozumienia, Grecji grozi najczarniejszy scenariusz, w tym Grexit.
Premier Grecji Aleksis Cipras wystąpił w środę w Parlamencie Europejskim w Strasburgu dzień po nadzwyczajnym szczycie strefy euro, poświęconym konsekwencjom referendum w tym kraju, wskutek którego Grecja znów stanęła na granicy bankructwa. Drugi program wsparcia wygasł 30 czerwca bez porozumienia z wierzycielami.
Grecki premier poinformował eurodeputowanych, że jego kraj wystąpił z wnioskiem o nowe wsparcie finansowe z Europejskiego Mechanizmu Stabilności (EMS) i w ciągu dwóch dni skonkretyzuje propozycje porozumienia z wierzycielami.
Cipras przekonywał, że chce zawrzeć takie porozumienie z wierzycielami, które "faktycznie wskaże jednoznaczną drogę wyjścia z kryzysu" i nie uderzy bezpośrednio w greckich pracowników i emerytów. Cipras chce "sprawiedliwego rozłożenia ciężarów" koniecznych oszczędności oraz dyskusji z partnerami UE o restrukturyzacji długu.
W jego ocenie programy ratunkowe wdrażane w Grecji od ponad pięciu lat, nie wyprowadziły tego kraju z kryzysu, a ich konsekwencją jest zła sytuacja greckiej gospodarki dziś, a greckie społeczeństwo "dotarło do granic wytrzymałości". Jak dodał, wiele innych krajów podjęło podobny wysiłek, ale nigdzie te programy ratunkowe nie były tak surowe, jak w Grecji.
Ateny w piśmie do EMS - uznanym przez strefę euro jako zbyt ogólne - obiecały wdrożenie reform podatkowych i zmian dotyczących emerytur już w przyszłym tygodniu, jako pierwszy krok zabezpieczający kredyty ratunkowe dla tego kraju. W piśmie Grecja zobowiązuje się też do przestrzegania swoich zobowiązań finansowych wobec kredytobiorców.
Wnioskiem Greków ze wglądu na zbyt ogólny charakter reform nie zajęli się w środę ministrowie finansów eurogrupy, lecz eksperci z krajów członkowskich eurolandu oraz przedstawiciele Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk ostrzegł w środę Grecję, że "jeśli strefa euro nie będzie zdolna do zawarcia porozumienia, może dojść do tego, że Grecja zbankrutuje, a jej system bankowy się załamie". "Na pewno będzie to najbardziej bolesne dla greckiego społeczeństwa. Ale nie mam wątpliwości, że dotknie to również Europę, także w znaczeniu geopolitycznym" - powiedział.
"Mamy tylko cztery dni na znalezienie ostatecznego porozumienia" - podkreślił Tusk, dodając że jest to ostateczny termin dla Aten.
Grecy do czwartku mają przedstawić dodatkowo szczegółowy plan reform, który będzie podstawą do podjęcia negocjacji o nowym wsparciu finansowym z EMS.
Z kolei na niedzielę planowany jest szczyt całej UE w sprawie Grecji. Szef RE ostrzegł, że nie można wykluczyć czarnego scenariusza, czyli braku porozumienia między strefą euro a Grecją, co w opinii wielu komentatorów, a także niektórych przywódców państw UE oznaczać będzie wyjście Grecji ze strefy euro.
Komisarz UE ds. gospodarczych i walutowych Pierre Moscovici ocenił w środę, że porozumienie z Grecją jest jeszcze możliwe, a nawet konieczne, ale zależy ono od przedstawienia przez rząd w Atenach wiarygodnych w oczach partnerów ze strefy euro propozycji reform.
Eksperci z waszyngtońskiej Rady Stosunków Międzynarodowych uważają, że Grexit mógłby umocnić integrację eurolandu. Ich daniem liderzy eurogrupy wciąż próbują zatrzymać Grecję w euro, ale nie z obawy, że grozi to zdestabilizowaniem rynków finansowych, lecz z powodów politycznych.