W dotychczas ujawnionych rozmowach i aktach z afery taśmowej centralną postacią wydaje się Jan Kulczyk ze swoimi interesami. Służby natomiast muszą zbadać, jak cała sprawa wpływa na bezpieczeństwo kontrwywiadowcze państwa.
Najwięcej przy aferze taśmowej mówi się o jej wymiarze politycznym. Trudno się temu dziwić, bowiem nagrani zostali nie tylko szeregowi posłowie, ale i ministrowie, ludzie, od których naprawdę dużo zależy. A ostatnie ujawnienie akt tej afery spowodowało, rok po jej wybuchu, rekonstrukcję prawie połowy rządu premier Ewy Kopacz. Patrząc na polityczną stronę wydarzenia, nie można jednak pominąć jego wymiaru biznesowego. Nieoficjalnie dowiadujemy się, że służby analizują pod tym kątem zaplecze biznesowe Marka Falenty, którego biznesowa ścieżka biegnie przez takie sektory jak państwowa służba zdrowia, telekomunikacja, górnictwo. – Właśnie ten ostatni wątek, a konkretnie handel rosyjskim węglem i rosyjskie kontrakty polskiego biznesmena, trzeba brać pod uwagę. A także jego flagową spółkę HAVE. Są sygnały, że pojawiła się rosyjska firma zajmująca się na przykład dostarczaniem internetu do jednej z rosyjskich służb, która chętnie kupi HAVE – mówi jedna z osób znająca szczegóły śledztwa.
Trudno nie dodać w tym miejscu, że od afery taśmowej w czerwcu minął rok, a służby nadal badają, sprawdzają i pytają, wciąż nie wiedząc jednak na pewno, kto i z jakimi celami stoi za aferą taśmową.
Jeśli chodzi o wymiar biznesowy, można powiedzieć, że na centralną postać wyrasta tutaj Jan Kulczyk wraz ze swoimi interesami. Jedno z pytań, jakie miało paść w tym kontekście w siedzibie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przy ul. Rakowieckiej, miało brzmieć, czy afera taśmowa nie jest wymierzona w biznes najbogatszego Polaka. I dalej, czy nie jest to konsekwencja konkurencji, którą miał on stworzyć dla zagranicznych, a konkretnie wschodnich biznesmenów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Mariusz Majewski