Kandydat PiS znacznie lepiej przygotowany niż w niedzielę. Czy prezydent wstydzi się PO? I dlaczego posłowie PO realizują instrukcje partyjne na Twitterze w czasie debaty?
21.05.2015 22:08 GOSC.PL
Faworytem debaty w TVN był Bronisław Komorowski. Po przebudzeniu prezydenta w poprzednim starciu debata w TVN miała być dla Dudy wizytą w jaskini lwa. "Frodo idzie do Mordoru" - twittowali zwolennicy kandydata PiS. W porównaniu z poprzednią konfrontacją poszło mu jednak znacznie lepiej. Duda był bardziej pewny siebie i to on był w tym meczu zawodnikiem dominującym.
Na dzień dobry Duda przywitał Komorowskiego małą flagą PO, którą postawił na mównicy rywala, by ten nie zapomniał, że stoi za nim partia rządząca. Prezydent wybrnął z tego tylko częściowo. Co prawda pozbył się emblematu, ale postawił go przy... Monice Olejnik, co wzbudziło falę śmiechu wśród internetowych obserwatorów. "Komorowski wyprowadził sztandar". "Nikt nie chce przyznać się do PO" - komentowali.
Kolejnym silnym zagraniem Dudy w pierwszej części było zaprezentowanie zaprotokołowanego dokumentu z opinią rektora UJ, z którego wynikało, że prezydent Komorowski kłamał, zarzucając mu w niedzielę, że blokuje etat na uniwersytecie. Dudzie nie udało się jednak wyjaśnić w przekonujący sposób kwestii swojego zatrudnienia na uczelni w Poznaniu.
W pierwszej części Monika Olejnik zadawała pytania głównie korzystne dla Komorowskiego (co wypomnieli jej w mediach społecznościowych Dominik Zdort i Bartosz Marczuk) - m. in. o planowane referendum i kwestie katastrofy smoleńskiej. Prezydent stwierdził, że referendum jest dowodem na to, że słucha głosu obywateli (choć przez ostatnie pięć lat odrzucił wszystkie obywatelskie wnioski), z kolei Duda podkreślił, że zdaniem wielu ekspertów przygotowywane przez Komorowskiego referendum jest niekonstytucyjne.
W sprawie smoleńska Duda zajął stanowisko umiarkowane: jego zdaniem powinno zostać przeprowadzone śledztwo w oparciu o dowody takie jak wrak i czarne skrzynki, a te dotąd nie zostały sprowadzone do kraju. Mimo wszystko Komorowski uparcie twierdził, że Duda jest zwolennikiem tezy o zamachu - choć nic takiego nie padło z ust kandydata PiS. Prezydent z kolei podkreślał, że w sprawie katastrofy wszystko jest jasne i niczego wyjaśniać już nie trzeba.
Jednym z pytań, które zadał kontrkandydatowi prezydent było pytanie o Konwencję antyprzemocową. Komorowski pytał, dlaczego, choć wzrasta ilość przypadków przemocy domowej, Andrzej Duda jest przeciwko jej podpisaniu. Duda skontrował szybko: wypomniał, że to niedobrze świadczy o PO, skoro przez 8 lat rządów tej partii rośnie ilość przypadków przemocy. Podkreślił jednak, że kwestie obrony przed przemocą powinno regulować i reguluje polskie prawo, a konwencja uderza w tradycyjną rodzinę. Gdy Komorowski stwierdził, że żadnego zagrożenia nie wyczytał, Duda przywołał ekspertyzę prof. Andrzeja Zolla, na której opiera swoje zdanie. Zresztą Duda w ogóle często powoływał się na głosy ekspertów.
Komorowski dobrze wybronił się z pytania o 21 podwyżek podatków, które podpisał. Przywołał wobec tego zarzutu 17 podpisów obniżających podatki, w tym ulgę dla najuboższych rodzin. Ciekawostką jest jednak żelazna konsekwencja Komorowskiego: z jednej strony powiedział Dudzie, że to rząd, a nie prezydent podwyższa podatki, z drugiej to sobie przypisał wspomniane obniżki.
Niezłym pytaniem prezydenta było dlaczego Duda nie głosował za ustawą ws. przywrócenia godła narodowego na koszulkach reprezentacji Polski. Kandydat PiS w odpowiedzi zarzucił kandydatowi PO sprowadzenie godła do roli czekoladowego ptaka w święto narodowe w ramach akcji "Orzeł może". A wystarczyło zapytać dlaczego Bronisław Komorowski przyjął zaproszenie do programu Kuby Wojewódzkiego, który zasłynął wsadzeniem polskiej flagi do psich odchodów.
Nie najlepszym w wykonaniu Dudy było pytanie o stan polskiej polityki zagranicznej w kontekście słabej obsady 70. rocznicy zakończenia wojny w Gdańsku. Jednak - bądź co bądź, Komorowskiemu udało się sprawić, że kolejny szczyt NATO odbędzie się w Warszawie.
W kwestii polityki obronnej popierana przez PO głowa państwa uważa, że status quo jest zadowalające i należy je utrzymać. Duda z kolei proponuje spokojną politykę, bez drażnienia Rosji, ale z dążeniem do wzmocnienia obecności sił NATO w Polsce. Kładzie też nacisk na wykorzystywanie polskiego potencjału w przemyśle zbrojeniowym - np. w kwestii zakupu śmigłowców dla polskiej armii, czego PO nie zrobiła.
W ogólnym rozrachunku w debacie Duda wypadł wyraźnie lepiej niż Komorowski. Tak jak w niedzielę to prezydent atakował, tak w czwartkowej debacie to Duda był tym, który dyktował warunki. Komorowski dość często się gubił, straszył średniowieczem, a raz nawet zamilkł, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Wielokrotnie też wchodził w słowo swojemu rywalowi i przerywał jego wypowiedzi. Czy to spotkanie wpłynie na preferencje wyborców? Zobaczymy już za kilka dni.
I ciekawostka na koniec: internauci zarzucili politykom PO, że realizowali w mediach społecznościowych instrukcje partyjne wysyłane smsem. Na dowód prezentują screeny z nadaktywności polityków obozu rządzącego:
Wojciech Teister