41-letni Igor M., ps. Patyk, został oskarżony przez łódzką prokuraturę apelacyjną o zabójstwo w 1998 r. b. szefa policji gen. Marka Papały. Według prokuratury "Patyk" zastrzelił Papałę w trakcie próby kradzieży jego samochodu; grozi mu kara 25 lat więzienia.
Zdaniem łódzkich śledczych były szef policji był przypadkową ofiarą złodziei samochodów, którzy chcieli ukraść akurat jego auto i prawdopodobnie nie wiedzieli, do kogo ono należy. Śledczy utrzymują, że nie ma dowodów, aby było to zabójstwo na zlecenie, ani żeby w ogóle w tej sprawie było zlecenie zabójstwa gen. Papały.
Po ponad pięciu latach śledztwa Prokuratura Apelacyjna w Łodzi skierowała w poniedziałek akt oskarżenia w tej głośnej sprawie do Sądu Okręgowego w Warszawie - poinformował PAP rzecznik łódzkiej prokuratury apelacyjnej Jarosław Szubert. Akta sprawy liczą ponad 400 tomów.
Według prokuratury wraz z Igorem M. oskarżonych zostało sześć innych osób, którym zarzucono dokonanie kradzieży w końcu lat 90. ubiegłego stulecia kilkudziesięciu samochodów osobowych na terenie województw mazowieckiego, łódzkiego, warmińsko-mazurskiego i wielkopolskiego. Trzem z nich zarzucono także usiłowanie dokonania rozboju wobec Marka Papały.
Na ławie oskarżonych zasiądzie m.in. 38-letni Mariusz M. Według prokuratury on także był na miejscu zbrodni i brał udział w próbie kradzieży auta. Początkowo miał on zarzut udziału w zbrodni, ale później prokuratura zmieniła go - jest on oskarżony o usiłowanie rozboju na szkodę Papały. "Patykowi", według prokuratury, grozi kara 25 lat więzienia, a Mariuszowi M. - do 15 lat więzienia. Obaj w śledztwie nie przyznali się do winy.
Przed sądem stanie także pięciu innych członków gangu złodziei samochodów, w tym: Tomasz W. oraz bracia Robert i Dariusz J., których oskarżono o kradzieże aut, a jednego z braci o usiłowanie rozboju na Papale. Braciom J. grożą kary do 15 lat, a Tomaszowi W. - do 12 lat więzienia. Pozostałym dwóm oskarżonym - do 10 lat więzienia.
Według prokuratury zbrodnia zabójstwa zarzucona "Patykowi", w tym konkretnym przypadku zagrożona jest karą 25 lat pozbawienia wolności. Jak wyjaśnił PAP Szubert, w związku z tym, że od momentu zdarzenia do postawienia zarzutów upłynęło wiele lat, prokuratura musiała uwzględnić zmieniające się w tym czasie przepisy Kodeksu karnego i przyjąć najbardziej względne dla oskarżonego przepisy z lat 2009-11, kiedy ten czyn zagrożony był karą 25 lat pozbawienia wolności.
Według łódzkiej prokuratury do zabójstwa b. szefa policji doszło w czerwcu 1998 r. w wyniku napadu rabunkowego z użyciem broni palnej, a sprawcy zamierzali ukraść jego samochód daewoo espero. Podczas napadu Igor M. oddał do siedzącego w aucie Papały śmiertelny strzał.
Według Szuberta prokuratura ma dowody, które wyjaśniają, dlaczego złodzieje chcieli ukraść auto należące właśnie do b. szefa policji oraz dlaczego akurat ten samochód, w tym czasie, był im potrzebny. "Zgromadziliśmy materiał dowodowy, który zawiera odpowiedź na pytanie, z jakich powodów, tego dnia, ten samochód te osoby usiłowały ukraść, a także z jakich powodów usiłowano dokonać kradzieży tego samochodu, grożąc użyciem broni palnej" - mówił niedawno w rozmowie z PAP prok. Szubert. Nie chciał ujawnić jednak tych informacji przed zapoznaniem się z nimi przez sąd.
Z nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy wynika, że samochód miał być potrzebny złodziejom do kolejnego przestępstwa - prawdopodobnie chodziło o napad na tir tzw. metodą na policjanta. Z ustaleń śledztwa wynika, że "Patyk" - jeszcze przed zabójstwem - w co najmniej dwóch przypadkach kradzieży luksusowych aut także posługiwał się bronią, żeby zastraszyć kierowców.
Łódzka prokuratura apelacyjna przejęła śledztwo w tej sprawie z Warszawy pod koniec 2009 roku, po decyzji ówczesnego prokuratora krajowego. Przełom w łódzkim śledztwie nastąpił w lutym 2011 roku. Jak informowała prokuratura, ustalono wtedy mężczyznę, który mógł znać okoliczności zabójstwa Papały. Robert P. - członek gangu złodziei samochodów, w skład którego wchodził "Patyk" - wyraził gotowość współpracy ze śledczymi, ale pod warunkiem przyznania mu statusu świadka koronnego. Tak też się stało.
Według prokuratury jego zeznania są jednym z najważniejszych dowodów w sprawie zabójstwa gen. Papały. Mężczyzna w trakcie zdarzenia był w bezpośredniej okolicy i zeznał, co widział. Według Szuberta inni świadkowie potwierdzają w znacznym zakresie jego zeznania. "Dysponujemy zeznaniami grupy świadków i te zeznania przeanalizowaliśmy. Twierdzę, że składają się one w obraz zdarzenia, który jest zgodny z tym, co powiedział świadek koronny" - przyznał w rozmowie z PAP Szubert.
Według prokuratury wśród dowodów zgromadzonych w tej sprawie są m.in zeznania kilkuset świadków, ślady zabezpieczone na miejscu zbrodni, czy analizy akt wcześniej prowadzonych postępowań.
Zdaniem łódzkiej prokuratury "Patyk" nie działał na zlecenie; śledczy nie znaleźli też żadnych dowodów potwierdzających, aby w ogóle w tej sprawie miało miejsce zlecenie zabójstwa. "Wykonując czynności, braliśmy pod uwagę również ten aspekt sprawy, więc staraliśmy się albo potwierdzić, albo wykluczyć to podejrzenie, że ktoś mimo wszystko zlecił zabójstwo gen. Papały. Takiego materiału dowodowego nie ma, twierdzę, że nie było to zabójstwo na zlecenie" - mówił prok. Szubert.
Śledczy umorzyli wcześniej wątek dot. podejrzenia zlecenia zabójstwa generała przez polonijnego biznesmena Edwarda Mazura. Choć w tym przypadku zebrano obszerny materiał dowodowy to - ich zdaniem - okazał się on niewiarygodny.
Szubert przyznał, że prokuratura dość szczegółowo odtworzyła okoliczności zabójstwa, choć w pewnych elementach śledczy nie dysponują dowodami bezpośrednimi, ale pobocznymi. "Tych dowodów pobocznych jest na tyle dużo, że dość szczegółowo mimo wszystko byliśmy w stanie okoliczności tego zabójstwa odtworzyć" - zapewnił. Nie chciał ich jednak ujawnić, nim sprawa nie trafi do sądu.
Według prokuratury "Patyk" nie przyznaje się do zabójstwa. Składał wyjaśnienia przez pierwsze miesiące od postawienia zarzutów, był kilkanaście razy przesłuchiwany, ale od tamtego czasu odmawia składania wyjaśnień. Także pozostali oskarżeni nie przyznają się do zarzucanych czynów. Niektórzy z nich złożyli jednak wyjaśnienia.
Grupa, w skład której wchodzili oskarżeni, działała w latach 90. ub. wieku. Przez kilka lat dokonała kradzieży kilkuset aut różnych marek i o różnej wartości; działała na terenie kilku województw. Igor M. w chwili zabójstwa miał 24 lata. Wcześniej był świadkiem w sprawie śmierci generała - przyznawał, że w chwili zabójstwa Papały był w pobliżu i kradł samochody. Twierdził jednak, że nie ma związku ze sprawą. Media podawały, że w 2002 r. "Patyk" był wytypowany przez analityków policyjnych jako osoba, która mogła mieć związek z zabójstwem.
Prokuratorzy podkreślają, że wersja zakładająca, że do zabójstwa mogło dojść podczas próby kradzieży samochodu, była jedną z kilku wersji śledztwa założonych już tuż po zbrodni w 1998 r. Nie była jednak weryfikowana. W łódzkiej prokuraturze nadal prowadzone jest postępowanie dotyczące utrudniania śledztwa ws. zabójstwa gen. Papały w latach 1998-2009. Prokuratorzy uważają, że w analizowanych materiałach operacyjnych policyjnej grupy "Generał", która wówczas zajmowała się sprawą, są informacje nasuwające podejrzenie nieprawidłowości w trakcie tego postępowania. Nikomu na razie nie przedstawiono zarzutów.
Gen. Marek Papała, były już wówczas komendant główny policji, został zastrzelony w Warszawie 25 czerwca 1998 r. w samochodzie przed blokiem, w którym mieszkał. W toku śledztwa rozpatrywano 11 wersji. Sprawę prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. W 2009 r. jej śledczy skierowali do sądu akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi Z., "Słowikowi", i Ryszardowi Boguckiemu, zarzucając im m.in. nakłanianie do tego mordu.
W tym samym roku warszawskiej prokuraturze odebrano resztę wątków sprawy i śledztwo przeniesiono do Łodzi. W kwietniu 2012 r. łódzka PA podała, że do zabójstwa b. szefa policji doszło w wyniku napadu rabunkowego z użyciem broni palnej, a sprawcy zamierzali ukraść jego samochód daewoo espero. Podczas napadu Igor M. miał oddać do Papały śmiertelny strzał.
W lipcu 2013 r. warszawski sąd uniewinnił Boguckiego i "Słowika" od zarzutów nakłaniania do zabójstwa generała. Sąd krytycznie ocenił wiele działań organów ścigania w sprawie, a dowody uznał za "kruche". Wyrok ten jest już prawomocny.