Zmarł François Michelin, słynny producent opon. Ostatnie lata życia spędził w klasztorze. Mawiał: „Olejem napędowym w mojej firmie jest miłosierdzie. Bez Miłosierdzia Bożego, każdy ludzki „motor” wysiada”.
Opasły, okrąglutki potworek zbudowany z opon, z sympatycznym uśmiechem – kto nie kojarzy najsłynniejszej maskotki reklamującej opony samochodowe Bibendum. Jej ojcem i tym samym założycielem największej w Europie firmy produkującej opony samochodowe, a także wydającej słynne przewodniki po Francji (Guides de Michelin) był Francuz. Mało kto jednak wie, że był żarliwym katolikiem. Oraz że ostatnie lata swojego życia spędził na kontemplacji i modlitwie w klasztorze Małych Sióstr w Clermont-Ferrand. Tam każdego dnia najbardziej znany przedsiębiorca francuski, i kto wie, czy nie najbogatszy, przyjmował Komunię Świętą.
„Życie François było naznaczone ciągłym cierpieniem” – pisze, wspominając przedsiębiorcę, „Paris Match”. Tygodnik przypomina, że jeszcze jako dziecko stracił oboje rodziców. Potem, już jako dorosły, przeżył śmierć własnego syna. Edouard utonął w wypadku na morzu. W rozmowie dla paryskiego tygodnika tłumaczył jednak z wiarą: „Edouard nie jest już ze mną, ale jest w tym jakiś cel, tak jak każde wydarzenie w życiu ma wymiar szerszy, jeśli analizuje się go w spektrum chrześcijańskiej wiary. Wierzę w Opatrzność, w Boga. Jeśli ktoś zaprzecza i nie wierzy w nieskończoną dobroć Boga, to jest nieskończonym pyszałkiem. Dla mnie to przerażające”.
Podając informacje o śmierci Micheline’a, Radio RCF z kolei cytuje inną wypowiedź przedsiębiorcy. „Szczęście to świadomość tego, że idziemy we właściwym kierunku i dobrą drogą, nawet jeśli jest ona naznaczona cierpieniem lub porażką. Prawdziwe szczęście to całkowite oddanie się Bogu”. Felietonista radia RCF komentuje: „Pracownicy Michelina zawsze dobrze o nim mówili. Ten człowiek był spełniony i był w pełni humanistą dlatego tylko, że był katolikiem z krwi i kości”.
Tygodnik l’Expresse (raczej znany z lewicowych poglądów) pisze o Michelinie jako o „wielkim współczesnym eremicie”. Codziennie o 19. można było go spotkać w kaplicy kapucynów przy bulwarze Lafayette w Clermont Ferrand. Kiedy przyjeżdżał do Paryża, szukał schronienia w ciszy murów kościoła Notre-Dame-de-Passy w XVI dzielnicy, niedaleko swojego mieszkania. Był tercjarzem franciszkańskim. Zaczytywał się w św. Tomaszu z Akwinu. Szóstkę swoich dzieci wychował w duchu pokory i całkowitego oddania Bogu. Córka Myriam wstąpiła do zakonu, a syn Etienne przyjął święcenia kapłańskie. Michelin mówił głośno, że te dwa wydarzenia były największym szczęściem w jego życiu.
W 2010 r. François Michelin wygłosił w Kolegium Bernardynów w Paryżu wykład o etyce w życiu przedsiębiorcy. „Nasi pracownicy wiedzą, że naszym celem jest pracować dobrze. Jak najlepiej potrafią. Jeśli coś się nam nie udaje, to nie dlatego, że czegoś się nam nie chciało, ale raczej to efekt ludzkiej słabości. Po upadku trzeba powstawać”. I dodał: „Olejem napędowym w mojej firmie jest miłosierdzie. Bez miłosierdzia, motor całkowicie siada”.
Był pracodawcą wymagającym, zarządzał firmą w stylu paternalistycznym, trochę apodyktycznym – co nie budziło zawsze entuzjazmu…. Przy tym strzegł pilnie tajemnic produkcji swojej firmy. Ponoć sam generał de Gaulle nie mógł zajrzeć do środka fabryki Michelin.
François Michelin urodził się 15 lipca 1926 roku. Po śmierci rodziców wychowywała go babcia. Uczył się w szkole katolickiej w Clermont–Ferrand, skończył studia matematyczne w Paryżu. Potem pracował przy linii produkcyjnej opon w rodzinnej firmie, którą przejął i wyprowadził na „szczyty” rankingów. Był żonaty – Bernadette Michelin zmarła w 2014 r. w wieku 88 lat.
Więcej - w przyszłotygodniowym numerze GN.
Grand Témoin : François Michelin
KTOTV
Joanna Bątkiewicz-Brożek