Mam na imię Justyna, mam 24 lata i obecnie kończę studia we Wrocławiu. Choć jak dotąd nie byłam w związku, choć nie wierzyłam w miłość, przez lata byłam emocjonalnie uzależniona od potrzeby bycia z kimś. Łaknęłam miłości, choć bałam się do tego przyznać.
Modlitwa daje mi pokój, nadzieję i umacnia, kiedy wokół burza i ciemna noc. Doświadczyłam cudów podczas odmawiania Nowenny Pompejańskiej, Koronki do Bożego Miłosierdzia oraz Koronki wyzwolenia. Na co dzień w wielkim mieście szukam ciszy, by spotkać się z Panem na Adoracji Najświętszego Sakramentu. Staram się jak najczęściej uczestniczyć w Eucharystii, która daje mi siłę do życia, przemienia, uzdrawia serce i uzdalnia do miłości. Trwanie w Bożej Obecności jest niemożliwe bez codziennego karmienia się Jego Słowem. Jest dla mnie światłem w ciemności, balsamem dla duszy, ukojeniem i radością. Bez prawdziwego spotkania ze Słowem nigdy nie jest możliwe prawdziwe spotkanie z drugim człowiekiem. Podobnie jak nie można zaznać prawdziwej bliskości ukochanej osoby, nie zaznawszy bliskości Boga. Język Boga jest niczym język obcy – potrzeba czasu, cierpliwości i wytrwałości, by go coraz lepiej rozumieć. Czasami w najmniej oczekiwanym momencie przypominam sobie znaczenie Słów, które dają życie, wyzwalają i otwierają na Jego działanie. Pan Bóg zawsze wysłuchuje modlitwy, przemienia także moją rodzinę i przyjaciół. Uzdrawia nasze relacje i uzdalnia do przebaczenia. Zsyła przyjaciół Aniołów. Życie w łasce uświęcającej daje mi odwagę, by codziennie na nowo wybierać drogę czystej miłości oraz by żyć w pełni dniem dzisiejszym. By zapominać o sobie, wyjść ze swojego egoizmu, ze swoich lęków i oczekiwań. Otwarcie serca zawsze wystawia je na ryzyko zranienia, ale tylko wtedy może ono naprawdę żyć i kochać. Każda chwila jest darem od Pana, zaproszeniem do szczęścia i szansą, by coś zmienić. Każda trudność przeżyta z Nim może być niepowtarzalną okazją do rozwoju, a każdy człowiek skarbem do odkrycia.
Potrzeba stanąć w prawdzie przed samym sobą i przed Bogiem, potrzeba pytać siebie co sprawia mi radość, potrzeba zachwytu nad tym, ku czemu wyrywa się moje serce... Pan Bóg zna nasze najpiękniejsze, najgłębsze pragnienia, które często dla nas samych pozostają nieznane… ukryte na dnie serca, zasypane przez zranienia, rozczarowania, czy lęki czekają na wyjście z ciemności. Wie Bóg, Ojciec Wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie... (Mat 6, 8) On zna nas najlepiej, wie czego potrzebujemy w danej chwili. Czasami są to nawet gorzkie łzy rozstania, w których nas oczyszcza, przemienia i przygotowuje na coś piękniejszego.
Im dłużej tkwiłam w toksycznych relacjach, tym trudniej było mi się z nich wyrwać – jakby z lęku, że poza nimi już nic na mnie nie czeka. Przyjęcie cierpienia pozwoliło mi zrozumieć, że nie muszę być silna, kiedy boli.
Wszystko jest łaską. W mojej tęsknocie, bólu i słabościach objawia się Jego wszechmoc. Teraz wiem, że nie muszę zasługiwać na miłość, nie muszę zabiegać, by coś się wydarzyło, nie muszę się bać. Nie muszę polegać na sobie i na swoich siłach, bo mam Jezusa, który jest moją siłą. Każda strata otwiera nowe drzwi, a każde pożegnanie przynosi nam coś w prezencie. Jak pisze O. A. Pelanowski: Każda ruina jest początkiem nowego gmachu. Tylko od nas zależy jaką budowlę wzniesiemy.
Poprzez Ruch Czystych Serc Pan Bóg pokazał mi, że tylko On daje prawdziwą miłość i że tylko czyste serce potrafi bezinteresownie kochać. Czystość daje mi radość i wolność, pragnienie bycia zdobywaną i szanowaną, uczy cierpliwości oraz pozwala nawiązywać zdrowe relacje z innymi. Jest trudnym wyzwaniem w dzisiejszym świecie, ale i fascynującą przygodą. Jest tak jak róża, którą szanuję, chronię i pielęgnuję. Nie chcę jej wcześniej zrywać, by nie skaleczyć się jej kolcami, jest zbyt piękna, zbyt cenna.
Miłość jest często raniona i niszczona przez pozamałżeński seks, dlatego Bóg tak wspaniale ją chroni poprzez powiązanie współżycia z małżeństwem. Pragnę obdarzyć swojego przyszłego Męża najpiękniejszym Prezentem swojego ciała. Już teraz jestem Mu wierna i chciałabym iść do ołtarza ubrana w biel i czystość..., by kiedyś tę miłość nie tylko przyjąć, ale przede wszystkim - ofiarować. Najpiękniejsze jest to, co wymarzone i wytęsknione… Dlatego warto czekać.
Nie bójmy się marzyć o wielkich rzeczach! Modlę się, by być kiedyś świętą żoną dla Tego Jedynego oraz dobrą matką dla swoich dzieci. By Pan Go prowadził i ochraniał, byśmy kiedyś w czystości i prawdzie mogli przeżywać dar miłości. Wierzę, że we właściwym czasie spotkam odpowiedniego mężczyznę i nie chcę niczego przyspieszać, by nie budzić uczuć na siłę. By ufać Bogu Oblubieńcowi, który łagodnie woła: Nie budźcie ze snu, nie rozbudzajcie miłości, póki sama nie zechce (Pnp 2, 7)
Boża miłość jest jak kwiat, który codziennie rozkwita w moim sercu, sprawia cuda, dojrzewa i czeka na odpowiedni moment, by zalśnić swym blaskiem także w oczach tej drugiej osoby. Taka piękna, jedyna, na zawsze. Głęboko wierzę w prawdziwą miłość na całe życie oraz w to, że Dla Boga nie ma nic niemożliwego (Łk 1, 37) On troszczy się nawet o najdrobniejsze sprawy w naszym życiu, jeśli ufamy i pozostaniemy Mu wierni. Jego czas jest doskonały, Bóg nigdy się nie spóźnia. Jest Bogiem Niespodzianek, Bogiem życia i radości, zawsze czuły, zawsze blisko.
Bądź mężny i odważny, nie zadowalaj się przeciętnością i podróbką miłości, jaką proponuje świat! Bądź Dzielną Niewiastą, która zna swoją niepowtarzalną wartość, której strojem siła i godność (Prz 31, 25) Odwagi, nie bój się! Zamiast szukać miłości – rozsiewaj miłość. Otwórz swe serce. Miej pragnienia. Uwierz. Ufaj. Ufność czyni cuda. Czekają na Ciebie wielkie rzeczy. Miłość czeka! Cierpliwie czeka…
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje (Kor 13, 7-8)
Pozdrawiam ciepło
Z Panem Bogiem
Justyna