Mam na imię Justyna, mam 24 lata i obecnie kończę studia we Wrocławiu. Choć jak dotąd nie byłam w związku, choć nie wierzyłam w miłość, przez lata byłam emocjonalnie uzależniona od potrzeby bycia z kimś. Łaknęłam miłości, choć bałam się do tego przyznać.
Dałam się oszukać światu, który wmawiał mi, że do szczęścia potrzebuję dobrze płatnej pracy, chłopaka czy pieniędzy. Wierzyłam znajomym, którzy obiecywali, że po kolejnym kieliszku czy imprezie poczuję się lepiej. Wierzyłam popularnym sloganom, że szczęście to wynik przypadku, że jest ulotne, że miłość jest ślepa, o ile w ogóle… jest. Choć nie miałam wątpliwości co do istnienia Boga, nie żyłam w pełni swoją wiarą. Pan Bóg jednak działał w moim życiu niesamowicie mocno, nawet jeśli ja nie byłam tego do końca świadoma. Samotność, którą przeżywałam kiedyś bez Chrystusa, była udręką, przepełnioną brakiem nadziei na prawdziwą miłość, lękiem i zamarzniętym sercem.
Moje życie zaczęło się zmieniać półtora roku temu, kiedy oddałam swoje życie Panu Bogu, wstąpiłam do Ruchu Czystych Serc, zaczęłam żyć w łasce uświęcającej i karmić się Słowem Bożym. Dziś wiem, że żaden chłopak nie byłby w stanie wypełnić i nigdy nie wypełni tego miejsca w moim sercu, które jest przeznaczone tylko dla Boga. Nie można być szczęśliwym w związku, jeśli jest się nieszczęśliwym samemu. Znam ból odrzucenia i niespełnionej miłości, ale i radość wypływającą z nadziei, że wszystko jest po coś. Dziś przepełniona wdzięcznością za to cierpienie dziękuję Bogu, że spotkałam osoby, które mnie skrzywdziły i nie potrafiły mnie pokochać. Dzięki temu przypomniałam sobie, że On nigdy mnie nie zostawi oraz że prawdziwa Miłość zaczyna się wtedy, gdy w zamian nic nie oczekujemy. Dziękuję za złamane serce, bo dzięki temu mogę wyruszyć z Jezusem w podróż po swoje dzielne, całkiem nowe serce. Cierpienie z miłości, która chciała brać otwiera mnie na miłość do innych, która chce dawać. By służyć Panu, żyć miłością, by być miłością.
Biadania moje zmieniłeś mi w taniec; wór mi rozwiązałeś, opasałeś mnie radością, by serce moje serce, nie milknąc, Tobie psalm śpiewało. Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki (Ps 30, 12-13)
Teraz doceniam ten cały czas, w którym jestem sama. Kiedyś samotna w tłumie, dziś szczęśliwa w samotności. To wielki dar oraz szansa, by odzyskać blask, który często gubię po drodze, by rozwijać piękno duszy, by usłyszeć trudne pytania i znaleźć wartościowe odpowiedzi. By poprzez spotkanie z Bogiem oraz bogactwo drugiego człowieka coraz lepiej poznawać siebie. Czasami nie dostajemy tego o czym marzymy, tylko dlatego, że... zasługujemy na więcej. Nie jestem już niczyja, jestem Córką Najwyższego Boga, Jego Księżniczką i nie czekam biernie na księcia z bajki, ale żyję pełnią życia i robię to, co kocham! Buduję swoje życie na Chrystusie, odkrywam swoje talenty, rozwijam pasje, podróżuję i zachwycam się pięknem świata w codzienności.