To będzie jeden z najważniejszych wyroków Sądu Najwyższego USA w ostatnich latach. Odpowie on na pytanie, czy w USA istnieje konstytucyjne prawo do zawierania „małżeństw” pomiędzy osobami tej samej płci. Są poważne obawy, że tak właśnie się stanie.
Rozprawa w tym procesie planowana jest na 28 kwietnia. Wcześniej, bo 25 kwietnia, odbędzie się w Waszyngtonie wielka manifestacja obrońców rodziny. Wyrok w tej arcyważnej, wręcz cywilizacyjnej sprawie spodziewany jest w końcu czerwca. Wpłynie on nie tylko na prawo w USA. Kraj ten bowiem wyznacza standardy w wielu dziedzinach życia i można się spodziewać, że orzeczenie w sprawach „homomałżeństw” pośrednio wpłynie na kształtowanie prawa w innych państwach, także w Polsce.
Stan prawny odnośnie do „małżeństw” homoseksualnych jest w USA dość skomplikowany. 36 spośród 50 stanów oraz stołeczny Dystrykt Federalny Columbia uznają tego typu związki. W pozostałych są one albo nieuznawanie, albo uznawane do pewnego stopnia, np. w niektórych hrabstwach stanu tak, a w innych - nie.
Bywało i tak, jak w Kalifornii, gdzie w referendum obywatele potwierdzili definicję małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, ale najpierw sąd, a potem legislatura stanowa obaliły to postanowienie, wprowadzając „homomałżeństwa” do prawa stanowego.
Obrońcy rodziny i działacze homolobby spierali się także w innych stanach.
W końcu problem ten trafił do Sądu Najwyższego USA, który skomasował podobne procesy z czterech stanów. Najwyższa federalna władza sądownicza ma rozstrzygnąć dwie kwestie. Po pierwsze: czy konstytucja USA (a dokładnie: 14 Poprawka) wymaga, by poszczególne stany uznawały „małżeństwa” osób tej samej płci. Jeśli tak, to nieważne byłyby przepisy, definiujące małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. I po drugie: czy 14 Poprawka wymaga, by stany uznawały „małżeństwa” jednopłciowe, zawarte poza ich granicami.
Gdy mowa jest o 14 Poprawce, chodzi w istocie o następujący przepis: „Żaden stan nie może wydawać ani stosować ustaw, które by ograniczały prawa i wolności obywateli Stanów Zjednoczonych. Nie może też żaden stan pozbawić kogoś życia, wolności lub mienia bez prawidłowego wymiaru sprawiedliwości ani odmówić komukolwiek na swoim obszarze równej ochrony prawa.”
- Niestety, wydaje się bardzo, bardzo prawdopodobne, że większość w Sądzie Najwyższym fałszywie zinterpretuje Konstytucję i stanie po stronie tych praw stanowych, które uznają, że definicja małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety jest niekonstytucyjna. Prawdopodobny wynik głosowania to 5-4 - powiedział serwisowi gosc.pl Ed Whelan, prawnik z praktyką na forum Sądu najwyższego USA, prezes think tanku Ethics and Public Policy Center w Waszyngtonie.
Spodziewany negatywny wynik głosowania byłby m.in. skutkiem ostatnich nominacji sędziów Sądu Najwyższego, dokonanych przez prezydenta Baracka Obamę.
Od redakcji: Jeśli Sąd Najwyższy USA obali naturalną definicję małżeństwa i podważy w ten sposób fundamenty cywilizacji zachodniej, to będzie to cierpki owoc zwietrzałego katolicyzmu. Bo na dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego USA aż sześcioro to katolicy. Nie byłby to pierwszy przypadek posiłkowania się przez katolików na wysokich urzędach teoriami sprzecznymi nie tylko z moralnością chrześcijańską, ale nawet z prawem naturalnym. Nie tylko w USA, ale i w Polsce.
Cóż, w takiej sytuacji głupi się gorszy, a mądry wyciąga wnioski.
Pierwszy wniosek byłby taki: niech Kościół zadba mocniej o formację prawników i polityków. To jakaś bzdura, że Kościół ma się zajmować biedakami, alkoholikami czy narkomanami, a tymi, którzy są na społecznym topie - już nie. A przecież oni również - kto wie, może nawet bardziej - potrzebują Chrystusa i Jego światła. Mocno podkreślił to ostatnio papież Franciszek, mówiąc, że dobra polityka jest jednym z najwznioślejszych wyrazów miłosierdzia, służby i miłości.
Wniosek drugi: nie mamy wpływu na to, jak zagłosują sędziowie w Waszyngtonie, ale mamy wpływ na wyniki wyborów parlamentarnych i prezydenckich w Polsce. Komu oddasz swój głos? Soli duchowo zwietrzałej? Czy raczej temu, kto zachowuje w sobie jej smak?
Trzeci wniosek, a raczej przypomnienie dla wszystkich prawników i polityków: "Osądzę Waszą sprawiedliwość" - mówi Bóg w Psalmie 75.
Jarosław Dudała