Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył w czwartek, że zachodnie sankcje wobec Rosji nie mają bezpośredniego związku z kryzysem na Ukrainie. Zaprzeczył, by prezydent Ukrainy proponował mu przejęcie Donbasu. Zapewnił, że na Ukrainie nie ma rosyjskich wojsk.
Zadeklarował też, że Rosja będzie dążyć do odbudowy relacji z Ukrainą.
Putin mówił o tym podczas swojej dorocznej telekonferencji z obywatelami. Na pytania, prośby i skargi rodaków odpowiadał już po raz trzynasty, w tym po raz dziewiąty jako prezydent. W latach 2008-2011 rozmawiał z nimi w ten sposób jako premier. W 2012 roku Putin zrezygnował z tej formy kontaktu z obywatelami. Telekonferencja tradycyjnie była transmitowana na żywo przez stacje telewizyjne Kanał 1, Rossija i Rossija-24, a także rozgłośnie radiowe Majak, Wiesti FM i Radio Rossii.
"(Sankcje) nie mają bezpośredniego związku z wydarzeniami na Ukrainie, ponieważ teraz należy wypełniać porozumienia mińskie. My robimy wszystko, by je wypełnić. Władze w Kijowie się z tym nie spieszą. A sankcje wobec nas są utrzymywane" - oznajmił prezydent.
Putin zdradził, że w czasie niedawnego zamkniętego dla mediów spotkania z rosyjskimi przemysłowcami i przedsiębiorcami wyraził wątpliwość, by teraz można było spodziewać się uchylenia sankcji. W jego ocenie, jest to problem czysto polityczny". Wyjaśnił, że sankcje mają powstrzymać rozwój Rosji.
Odnosząc się do sytuacji na Ukrainie, prezydent oświadczył, że władze tego kraju popełniły wiele błędów, co - jak podkreślił - będzie miało negatywne konsekwencje. Zdaniem Putina utrzymując blokadę gospodarczą Donbasu, Kijów sam odcina od siebie ten zbuntowany region.
Prezydent Ukrainy Petro "Poroszenko miał szansę na pokojowe rozwiązanie konfliktu, jednak wznowił działania wojenne. To kolosalny błąd" - oznajmił Putin, dodając, że "wyjście jest tylko jedno - wypełnienie porozumień mińskich".
Zaznaczył, że "Rosja nie będzie niczego narzucać Ukrainie, jednak ma prawo wypowiadać swoje zdanie". Zadeklarował też, że jego kraj będzie dążyć do odbudowy relacji z Ukrainą i zapewnił, iż na Ukrainie nie ma rosyjskich wojsk.
Putin oświadczył, że jego kraj nie ma "ambicji imperialnych, o co stale się nas obwinia". "Pragnę podkreślić: nie mamy ambicji imperialnych. Godne życie, w tym Rosjanom mieszkającym za granicą, w bliskich nam krajach WNP, możemy zapewnić rozwijając współdziałanie i współpracę" - powiedział. Podkreślił, że "cały świat się integruje, w tym Stany Zjednoczone i Unia Europejska".
Prezydent Rosji oświadczył, że jego kraj nie uważa żadnego państwa za swego wroga. "I nie radzimy komukolwiek, by nas uważał za wroga" - powiedział. Pytany o sojuszników Rosji, Putin przywołał słowa cara Aleksandra III, który swego czasu oznajmił, że Rosja ma tylko dwóch sojuszników: swoją armię i marynarkę wojenną.
Prezydent przypomniał też o bliskich relacjach łączących Rosję z krajami BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA) oraz Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW). Ta druga organizacja regionalna grupuje - oprócz Rosji - także Chiny, Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan. Na prawach obserwatorów w jej pracach uczestniczą Iran, Indie, Pakistan i Mongolia. W zamyśle jej animatorów SzOW ma być przeciwwagą dla wpływów USA w Azji Środkowej.
Putin przekonywał, że dostawy rakietowych systemów przeciwlotniczych S-300 do Iranu nie zagrożą Izraelowi. Zaznaczył, że są to systemy "stricte obronne". Zdaniem prezydenta dostawy S-300 do Iranu, "jeśli mieć na uwadze sytuację w regionie, w tym w Jemenie, są 'czynnikiem powstrzymującym'".
Poniedziałkowa decyzja Putina, który podpisał dekret, zezwalający na eksport S-300 do Iranu, wywołała krytykę i zaniepokojenie ze strony USA, Izraela i UE. Zakaz dostaw tego sprzętu do Iranu obowiązywał od 2010 roku i był konsekwencją embarga nałożonego na Teheran przez Radę Bezpieczeństwa ONZ.
Według niektórych rosyjskich ekspertów, w tym Pawła Felgengauera z niezależnej "Nowej Gaziety", S-300 to systemy o podwójnym przeznaczeniu i są w stanie razić również cele naziemne, mogąc przenosić głowice o wadze do 145 kg na odległość do 120 km. Felgengauer utrzymuje, że podczas manewrów wojskowych w Rosji były używane do symulowania ataków taktyczną bronią jądrową.
Prezydent oznajmił, iż Rosja oczekuje, że Francja zwróci jej zaliczkę, jeśli nie dostarczy okrętów desantowych Mistral, zbudowanych dla rosyjskiej marynarki wojennej. Dodał, że jego kraj nie będzie domagał się od Francji kar umownych.
Według Putina niedostarczenie przez Francję okrętów nie zaszkodzi możliwościom militarnym Rosji. Prezydent wyjaśnił, że Rosja złożyła zamówienie na dwa okręty desantowe, by - jak to ujął - wzmocnić relacje z Francją. "Odmowa dostarczenia okrętów w ramach obecnego kontraktu to oczywiście zły znak. Ale jeśli chodzi o utrzymanie naszych zdolności militarnych, to nie ma to dla nas znaczenia" - powiedział.
Prezydent przyznał, że ZSRR po II wojnie światowej próbował narzucić krajom Europy Wschodniej własny model rozwoju i że czynił to przy użyciu siły. "Po II wojnie światowej próbowaliśmy narzucić wielu krajom wschodnioeuropejskim własny model rozwoju i czyniliśmy to przy użyciu siły. Trzeba to przyznać. Nie było w tym niczego dobrego. Dzisiaj uderza to w nas" - oświadczył. W opinii gospodarza Kremla "mniej więcej tak samo postępują dzisiaj Amerykanie, usiłując narzucić swój model praktycznie całemu światu". Putin dodał, że USA "też czeka niepowodzenie".
Prezydent ocenił, że "nie można stawiać na jednej płaszczyźnie nazizmu i stalinizmu". "Naziści bezpośrednio, otwarcie i publicznie proklamowali jako jeden z celów swojej polityki unicestwienie całych etnosów: Żydów, Romów i Słowian" - podkreślił, dodając, że "przy całym zwyrodnieniu, przy wszystkich represjach, przy wywożeniu całych narodów reżim stalinowski jednak nie stawiał sobie za cel unicestwienia kogokolwiek". "Próba postawienia na tej samej płaszczyźnie jednych i drugich nie ma żadnych podstaw" - powiedział.
Jako udany dla Rosji określił rok 2014. Wśród najważniejszych wydarzeń wymienił przyłączenie Krymu do Federacji Rosyjskiej i zwycięskie dla niej Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Komentując sytuację gospodarczą Rosji, Putin zauważył, że "rubel się umacnia, rośnie giełda". Według niego "udało się też nie dopuścić do eksplozji inflacji".
Prezydent przypomniał, że w 2014 roku PKB Rosji wzrósł o 0,6 proc., a produkcja przemysłowa - o 1,7 proc.; wydobyto rekordowe 525 mln ton ropy i zebrano rekordowe 105,3 mln ton zbóż. Przyznał zarazem, że inflacja podskoczyła z 6 do 11,4 proc., a bezrobocie z 5,2 do 5,8 proc.; spadły inwestycje bezpośrednie - o 2,5 proc. W ocenie Putina wzrost gospodarczy w Rosji może powrócić w ciągu dwóch lat. Później zauważył, że "może to wydarzyć się szybciej".
Prezydent określił jako "tragiczne i haniebne" zabójstwo opozycyjnego polityka Borysa Niemcowa. Ocenił, że śledczy działali efektywnie podczas ścigania domniemanych sprawców zabójstwa. "Czy uda się dotrzeć do zleceniodawców i czy zleceniodawcy są, tego na razie nie wiem" - dodał.
Odpowiadając na pytanie redaktora naczelnego radia Echo Moskwy Aleksieja Wieniediktowa, który wskazał, że moskiewskie służby komunalne usuwają kwiaty składane na miejscu zabójstwa Niemcowa, Putin wyznał, że nie wie, z czym związane są takie kroki. "Nie pochwalam ich" - zaznaczył i obiecał, że porozmawia na ten temat z merem Moskwy Siergiejem Sobianinem.
55-letni Niemcow, zagorzały krytyk Putina, a zwłaszcza jego agresywnej polityki wobec Ukrainy, został zastrzelony 27 lutego późnym wieczorem nieopodal Placu Czerwonego. Został trafiony czterema pociskami; strzelano mu w plecy.
Pod zarzutem zabójstwa opozycjonisty aresztowano Zaura Dadajewa, byłego zastępcę dowódcy batalionu w elitarnym pułku sił specjalnych "Północ", wchodzącego w skład stacjonującej na terytorium Czeczenii 46. samodzielnej brygady specnazu Wojsk Wewnętrznych MSW FR. Dadajew początkowo przyznał się do popełnienia tej zbrodni, jednak potem odwołał zeznania złożone po zatrzymaniu. Oświadczył, że był torturowany. W związku z zabójstwem aresztowano łącznie pięć osób, wszystkie pochodzą z Czeczenii. Jako główną wersję mordu Komitet Śledczy FR rozpatruje zabójstwo na zlecenie.
Prezydent oznajmił, że opozycja może i powinna uczestniczyć legalnie i oficjalnie w życiu politycznym państwa. "Opozycja ma prawo i możliwość, by oficjalnie i legalnie uczestniczyć w życiu politycznym" - powiedział i dodał: "oczywiście, może i powinna (to robić)". Oświadczył także, że jeśli przedstawiciele opozycji wejdą do parlamentu w wyniku wyborów, "otrzymają poparcie narodu", to będą ponosić pełną odpowiedzialność za to, co proponują.
Putin występował w specjalnym studiu w sali wystawowej Gostinyj Dwor, nieopodal Kremla. Do studia zaproszono przedstawicieli władz federalnych i regionalnych, polityków, politologów, ekspertów z różnych dziedzin, dziennikarzy, twórców kultury, a także aktywistów Ogólnorosyjskiego Frontu Narodowego, skupiającego sterowane z Kremla stowarzyszenia kombatanckie, młodzieżowe, kobiece, związkowe i biznesowe.
Prezydent odpowiadał na pytania zadawane ze studia w Moskwie i studiów regionalnych, jak również na te przekazane drogą telefoniczną, internetową, esemesową i ememesową. Pytania takie - napłynęło ich łącznie ponad 3 mln - od 9 kwietnia rejestrowało specjalne prezydenckie call center. Starannie wyreżyserowane show Putina - w środę odbyła się nawet próba generalna - trwało w tym roku prawie cztery godziny. Prezydent odpowiedział na 55 pytań.