Polska podaje rękę Ukrainie i robi wszystko, by to samo zrobiły inne państwa zachodu - zapewniał w czwartek prezydent Bronisław Komorowski w Radzie Najwyższej Ukrainy. Wyraził też nadzieję, że współczesnych relacji polsko-ukraińskich nie zakłócą trudne doświadczenia historyczne.
W czwartek Komorowski, jako pierwszy w historii prezydent państwa polskiego, występuje w ukraińskim parlamencie. Wystąpieniu przysłuchuje się m.in. prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
Jak zapewniał Komorowski, Polska podaje rękę Ukrainie, a także "robi i zrobi wszystko, by rękę Ukrainie podały inne państwa i narody wolnego świata zachodu".
"Polska wyciągnięta ręka to nie kwestia politycznej koniunktury, lecz naszego zrozumienia historycznych procesów zachęcających do dostrzegania w Ukrainie równoprawnego i niezmiernie ważnego partnera i sąsiada" - podkreślił polski prezydent.
Jak dodał, "tu nie chodzi o przeszłość, tu zdecydowanie chodzi o przyszłość relacji polsko-ukraińskich".
Komorowski podkreślał, że Polskę i Ukrainę łączy "wspólnota doświadczeń historycznych – długi okres wspólnej państwowości, tworzenie zrębów bytu narodowego w warunkach braku niepodległości i własnego państwa, okrutne represje obcych hegemonów".
Jak zaznaczył, "bliskie sobie są nasze języki, obyczaje, stroje, pieśni".
"Mimo to, w okresie zniewolenia przez wielkie dziewiętnastowieczne imperia i Polacy i Ukraińcy ulegli złowrogim podszeptom i ich narodowowyzwoleńcze dążenia zostały w niemałej mierze skierowane przeciwko sobie" - przypomniał prezydent Komorowski.
Zwrócił uwagę, że "tragiczne apogeum konfliktu nastąpiło w latach II wojny światowej, gdy przelało się tyle niewinnej krwi polskiej i ukraińskiej". Pamiętajmy więc - mówił - "gdy Polacy i Ukraińcy stawali przeciwko sobie zawsze korzystał ktoś trzeci; ktoś, kto czyhał na naszą niepodległość i na naszą wolność".
Wyraził także nadzieję, że "współczesnego dialogu naszych państw i narodów nie zakłócą dawne spory; że Polacy i Ukraińcy potrafią stawić czoła trudnej dyskusji o historii swych konfliktów i ich tragicznych skutkach".
"Wiemy przecież, że właściwą drogą jest wzajemne wybaczenie i pojednanie. By nie pozostawało ono pustym gestem musi się realizować przez wspólne działania. Powinno to być przede wszystkim pielęgnowanie pamięci o ofiarach bratobójczych zbrodni, godne uczczenie wszystkich ofiar w miejscach ich cierpienia i śmierci. To nasz obowiązek wobec przodków, to zadanie dla nas wszystkich, w Polsce i na Ukrainie" - powiedział Komorowski.
Świat zachodni musi rozumieć, że "będzie bezpieczny, gdy bezpieczna będzie Ukraina" - przekonywał prezydent Polski. Jak podkreślił, Ukraińcy, którzy giną na wschodzie kraju, bronią także Europy.
Dlatego - mówił Komorowski - "Europa nigdy nie może zapomnieć ofiary bohaterów Niebiańskiej Sotni". "Jako prezydent Polski jestem szczególnie dumny z tego, że kilku spośród nich, spośród tej Niebiańskiej Sotni, miało też polskie korzenie" - podkreślił. "Dołączyli oni do licznego grona pięknych postaci w naszych wspólnych dziejach, które przypominają o ważnym dla nas haśle +za wolność waszą i naszą+" - podkreślił.
Jak zaznaczył, "Rewolucja Godności pokazała, że Ukraińcy jednoznacznie opowiadają się po stronie europejskich wartości". "Dziś, gdy synowie Ukrainy giną na wschodzie kraju w obronie swojej niepodległości, bronią Europy – przed powrotem imperialnego myślenia, przed rozwiązaniami, które zagrażają wolności Europejczyków" - ocenił prezydent Polski.
Jak mówił, "nie można nie dostrzegać, że na Ukrainie są żołnierze, czołgi, transportery opancerzone i wyrzutnie rakietowe agresora".
"Kłamstwem świat przejdziesz, lecz nie wrócisz z powrotem - jak powiada ukraińskie przysłowie. Dziś na to kłamstwo oczy zamykać mogą jedynie ślepcy. Świat Zachodu musi zrozumieć, że jest bezpieczny, gdy bezpieczna będzie Ukraina" - dodał prezydent.
Dlatego - powiedział - Polska wspiera wszelkie działania służące rozwiązaniu konfliktu, w tym porozumienia mińskie i oczekuje, że porozumienia te będą przestrzegane i wdrażane w życie.
"Spotykamy się, gdy Ukraina jest faktycznie w stanie wojny. Gdy okupacja Krymu i agresja rosyjska na wschodzie Ukrainy zakończyła radosne świętowanie 25-tej rocznicy odzyskania wolności w naszej części Europy. Gdy brutalnie próbuje odebrać Ukrainie jej prawo do stanowienia o sobie i jej prawo swobodnego wyboru dróg i sposobów demokratycznego rozwoju" - powiedział Komorowski.
Jak dodał, polskie święto wolności "nie mogło i nie było pełnym, gdy w bliskiej naszym sercom Ukrainie ginęli ludzie tylko dlatego, że tej samej wolności pragnęli i byli gotowi za nią umierać".
"Tej samej wolności wyrażonej w prawie do swobodnego, suwerennego kształtowania swojej przyszłości. Wolności wyrażonej w niezgodzie na powrót polityki opartej na logice stref wpływów, na powrót bezwzględnej, imperialnej dominacji silniejszego nad słabszym sąsiadem" - powiedział prezydent Polski.
Jak przypomniał, przeciwko "aktowi przemocy, składając najwyższą ofiarę – ofiarę ludzkiego życia, wystąpił naród ukraiński, na Majdanach – w Rewolucji Godności i na wschodzie Ukrainy w obronie swojej niepodległości". "W obronie wartości, na których zbudowano Unię Europejską: wolności, godności i sprawiedliwości" - zaznaczył.