Zdaniem emerytowanego amerykańskiego generała Wesley'a Clarka wznowienie walk na wschodzie Ukrainy wydaje się bliskie, a Ukraińcy spodziewają się nowej rosyjskiej ofensywy po Wielkanocy, ale jeszcze przed obchodami rocznicy końca II wojny światowej 9 maja.
Generał Clark, były dowódca wojsk NATO w Europie, wystąpił w poniedziałek w waszyngtońskim Atlantic Council, gdzie zdał relację z zakończonej niedawnej podróży na Ukrainę, podczas której spotkał się z prezydentem Petro Poroszenką oraz ukraińskimi wojskowymi.
"Wydaje się, że odnowienie szerszego konfliktu jest bliskie i mam nadzieję, że Stany Zjednoczone podejmą działania by pomóc Ukrainie temu zapobiec" - powiedział Clark. Ocenił, że zawarte w lutym w Mińsku porozumienie o zawieszeniu broni "ledwo działa" bo część broni ciężkiej nie została wycofana, ale ukryta przez wspieranych przez Rosję separatystów w pobliżu frontu. Ponadto przez otwartą rosyjsko-ukraińską granicę do separatystów dotarł dodatkowy sprzęt wojskowy z Rosji.
Generał powiedział, że w oparciu między innymi o analizę dotychczasowych działań Rosji oraz czynniki geograficzne i czasowe, Ukraińcy "spodziewają się kolejnej rosyjskiej ofensywy po świętach Wielkanocy, ale najpewniej przed 9 maja", czyli przed obchodami w Moskwie 70. rocznicy końca II wojny światowej.
Clark przyznał, że rosyjski atak może równie dobrze nastąpić i po tych niezwykle ważnych dla prezydenta Władimira Putina obchodach. "Może, jeśli sojusznicy nie zbojkotują obchodów i przyjadą (do Moskwy), to Putin poczeka" - powiedział.
Zdaniem generała w ramach obecnej polityki administracji Baracka Obamy powstrzymania się od dozbrojenia Ukrainy, USA mogą pomóc Kijowowi na dwa sposoby. Po pierwsze, przekazując Ukraińcom informacje wywiadowcze, "tak by byli ostrzeżeni, kiedy dojdzie do nowej rosyjskiej ofensywy". Po drugie, przygotowując pakiet pomocy obejmującej broń defensywną, tak, by był on w gotowości. "Trzeba powiedzieć panu Putinowi, że przy pierwszej wskazówce, iż wznawia ofensywę, wyślemy tę pomoc na Ukrainę" - powiedział gen. Clark.
Clark podkreślił, że on osobiście uważa, że USA powinny zmienić swą obecną politykę i zacząć zbroić Ukrainę już teraz, "by zapobiec udanej wojskowej operacji Rosji i sprawić, że porozumienie z Mińska będzie działać". "To nie będzie prowokacja, ale działanie stabilizacyjne i powinniśmy to zrobić już teraz" - dodał.
Ostrzegł też, że ambicje Putina "wykraczają poza cele wojskowe", a prezydent Rosji najchętniej wbiłby klin między USA i ich europejskich sojuszników a także między zachodnich i wschodnich członków NATO, tak by osłabić kraje Europy Środkowo-Wschodniej.
"To poważny błąd, jeśli myślimy, że cele Putina są ograniczone do Ukrainy" - powiedział. Ocenił, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej już odczuwają presję ze strony Rosji. "Niektórzy liderzy polityczni już zmieniają swoje stanowisko. Np. Polska była skłonna sprzedawać Ukrainie wojskowy sprzęt, ale potem usłyszeliśmy, że już nie" - powiedział.
Clark porównał obecny konflikt na Ukrainie i Putina do wojny na Bałkanach w latach 90. i działań Slobodana Miloszewicza, a nawet wkroczenia Sowietów do Polski w 1939 roku. "Mamy na Ukrainie ten sam wzór działania co na Bałkanach. A nawet sięga to dalej wstecz, do zajęcia wschodniej Polski w 1939 r. przez Sowietów po pakcie Ribbentrop-Mołotow. Działania podjęte na Krymie i te obecne w Donbasie przypominają Sowietów, gdy zajęli wschodnią Polskę" - powiedział.
Generał zwrócił uwagę, że z powodu konfliktu na Ukrainie liczba uchodźców z Donbasu już przekroczyła milion. "Jeśli będzie to trwało dalej, to Bałkany (w porównaniu z sytuacją na Ukrainie) okażą się drobiazgiem" - powiedział.