O tym, czy przy oddawaniu dziesięciny drży ręka, z Krzysztofem Demczukiem rozmawia Marcin Jakimowicz.
Wielkopostne rekolekcje dla 2,5 tys. koszalińskich gimnazjalistów. Koszt, 30 tys. zł, w ogromnej części pokryli sami organizatorzy. Pieniądze pochodziły z dziesięcin. To naprawdę robi wrażenie…
Pieniądze to zasiew, który ma również wymiar duchowy. Widzisz, my w Kościele katolickim traktujemy je jako coś nieduchowego, przestrzeń brudną, podejrzaną.
A dzieci w szkole na pytanie znajomego katechety: „Czy można modlić się o pieniądze?” zgodnie odpowiadają: Nieeee!
Jezus nigdy nie powiedział, że pieniądze są złe. Mówił, że zła jest chciwość, miłość pieniędzy. W 16 z 38 przypowieści Jezus naucza o pieniądzach i stosunku do nich! W Biblii znajdziemy około 500 fragmentów na temat wiary, tyle samo na temat modlitwy i aż 2300 na temat pieniędzy! Bóg coś próbuje nam pokazać. Zacząłem dawać dziesięcinę, bo wiązało się to z przemianą mojego serca. Bóg pokazywał mi: „Krzysiek, jesteś zależny ode mnie. Zaufaj mi”. Prawo, które dał Izraelowi, mówiło wyraźnie: pierwociny należą do Pana.
Ryzykujesz i dajesz Mu pierwszą owieczkę, nie wiedząc, czy będzie następna?
Tak. Wszystko, co pierwsze, należy do Pana. Jezus był tym pierwszym barankiem. Pierworodnym i jedynym. Umierając na krzyżu, wypowiedział słowo, które można przetłumaczyć z greckiego nie tylko jako „wykonało się”, ale i „zapłaciłem”. Spłaciłem dług. Gdy przynoszono kapłanowi baranka, ten oglądał go z każdej strony i mówił: „Doskonała ofiara, bez skazy”. Jezus był taką ofiarą, Barankiem bez skazy. Złożonym po to, by wyprowadzić nas z niewoli grzechu. Dziesięcina jest formą wdzięczności za tę ofiarę. Zdecydowałem się na nią mimo ogromnych długów, w jakich ugrzęzłem. Miałem przez 19 lat długi: koszta starego grzesznego życia, choroby ojca, który cierpiał na raka kości, lat, gdy pomagałem mamie. Wkopałem się w gigantyczne długi. Potworny wstyd dla faceta: męża i ojca. Mimo to z żoną podjęliśmy decyzję: „Nie chcemy oszukiwać Boga. Pragniemy być wierni”. To był proces. Bóg dawał nam czytelne znaki. Mieliśmy maleńki domek, dwa pokoiki, w tym jeden przejściowy. Starałem się o kredyt na rozbudowę domu, ale banki mi odmawiały. Harowałem od świtu do nocy, miałem etat i wiele umów-zleceń, których bank nie chciał uwzględnić. Nic nie dało się zrobić. Ruszyłem wtedy do Szwecji, do Kościoła Livets Ord, który założył Ulf Ekman. W czasie jednej z modlitw zacząłem wołać: „Panie, nie rozumiem, co się dzieje. Służę Ci tyle lat i wciąż nie mogę zapewnić domu swojej rodzinie”. I wówczas prowadzący spotkanie pastor z mocą zawołał: „Buduj Mój dom, a ja zbuduję twój dom!”.
To samo usłyszała Teresa Wielka: zajmij się Mną, a ja zajmę się tobą.
Skapitulowałem. Zacząłem płakać. Powiedziałem: „Panie, chcę budować Twój dom”. Pół godziny później dostałem e-maila, że bank przyznał nam kredyt.
Czujesz się właścicielem swoich pieniędzy?
Łatwo wypowiadamy słowa: „Oddaję Ci wszystko, wszystko, co mam, należy do Ciebie”. Ale tak naprawdę to najczęściej pieniądze pokazują twój stosunek do Boga.