Mandat z fotoradaru zapłaci właściciel auta, zapowiada "Metro". To pomysł Platformy Obywatelskiej. Koniec z ustalaniem, kto przekroczył prędkość, i wlepianiem punktów karnych. Istotne, by pieniądze wpłynęły do budżetu.
Posłowie chcą zmian, bo obecna procedura ściągania mandatów jest "czasochłonna, nieefektywna i nadmiernie kosztowna". Nie wystarczy bowiem ustalić, kto jest właścicielem pojazdu. Karę musi dostać kierowca.
Teraz właściciel auta dostaje zdjęcie z fotoradaru i formularz z trzema opcjami: może się przyznać, że prowadził, wskazać inną osobę, lub odmówić wskazania kogokolwiek.
Nowymi propozycjami wkrótce zajmie się Sejm. Jeśli je przyjmie, karę zapłaci właściciel samochodu. Wystarczy zdjęcie z numerem rejestracyjnym. Zmiana ma dotyczyć osób prywatnych, przedsiębiorstw, wypożyczalni samochodów i firm, zajmujących się leasingiem.
Co ważne, na podstawie zdjęcia z takiego fotoradaru nie będą już naliczane punkty karne. A to oznacza ni mniej, ni więcej, że posłom z PO zależy nie tyle na poprawie bezpieczeństwa, co na szybkim zastrzyku gotówki do budżetu. Czyżby w minionym roku nie udało się uzbierac z fotoradarów zakładanej w budżecie kwoty 3 mld zł?
wt /Metro/PAP