Policja łatwo może stwierdzić, czy kierowca brał narkotyki. Gorzej jest z dopalaczami, bo nie ma urządzeń, za pomocą których można byłoby je wykrywać w organizmach kierowców - donosi "Nasz Dziennik".
Policjanci coraz częściej mają do czynienia z kierowcami zażywającymi narkotyki lub dopalacze. Wskazaniem do przeprowadzenia tzw. narkotestów jest zwykle dziwne zachowanie kierującego i jego wygląd, jak choćby mętny wzrok, nieskoordynowane ruchy, nadmierna pobudliwość.
Jak tłumaczy insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, narkotest wskaże wprawdzie, że kierowca jest pod wpływem pewnych środków odurzających, nie precyzuje natomiast konkretnej substancji, określa co najwyżej grupę, do której można ją sklasyfikować.
Zakłady medycyny sądowej czy policja mają dobrze wyposażone laboratoria, które szybko i bez problemów badają zawartość alkoholu czy narkotyków w krwi, ale nie radzą już sobie tak dobrze z badaniem dopalaczy.
Nie mają bowiem wzorców substancji wykorzystywanych do produkcji dopalaczy - takie wyroby to miks najróżniejszych substancji psychoaktywnych nieujętych często na liście środków zakazanych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. Ich skład nie jest jednorodny i ciągle modyfikowany.