Jeden z dowódców separatystów na Ukrainie Eduard Basurin zapowiedział w niedzielę, że prorosyjscy bojownicy rozpoczną wycofywanie ciężkiego sprzętu ze wschodu kraju, realizując tym samym ostatnie porozumienie z Mińska. Operacja ma potrwać dwa tygodnie.
"Plan podpisaliśmy zeszłej nocy (z soboty na niedzielę). Zaczynając od niedzieli mamy dwa tygodnie na wycofanie sprzętu" - powiedział wiceminister obrony powołanej przez separatystów Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) rosyjskiej agencji Interfax. W rozmowie z agencją TASS dodał, że negocjacje w tej sprawie toczyły się już trzy dni temu, jednak nie doszło wtedy do porozumienia ze względu na "pewne detale".
Basurin poinformował, że ze strony separatystów porozumienie sygnował m.in. przywódca DRL Ołeksandr Zacharczenko.
"Dziś rozpoczynamy prace przygotowawcze. Jutro jest święto, ale od 24 lutego zacznie się techniczny proces wycofywania sprzętu" - zapowiedział Basurin dodając, że strona ukraińska zgodziła się także rozpocząć działania ze swej strony.
Zapytany o tę deklarację przez agencję Reutera przedstawiciel Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO) Andrij Łysenko powiedział, że władze w Kijowie nie mogą potwierdzić, czy rzeczywiście separatyści rozpoczęli wycofywanie ciężkiego sprzętu.
Kijów poinformował również, że w ciągu nocy z soboty na niedzielę separatyści 12 razy naruszyli zawieszenie broni m.in. dokonując ostrzału pozycji ukraińskich pociskami artyleryjskimi i rakietowymi. O świcie w Doniecku było słychać wybuchy. Siły władz w Kijowie zostały też zaatakowane w pobliżu strategicznego miasta Mariupola przez które biegnie droga na zajęty przez Rosję Krym.
Mimo tego zajścia sytuacja na wschodzie Ukrainy jest dużo spokojniejsza niż to miało miejsce jeszcze tydzień temu.
Zgodnie z zawartymi 12 lutego w Mińsku porozumieniami pokojowymi na wschodniej Ukrainie od 15 lutego miało obowiązywać zawieszenie broni. Następnie z obu stron linii walk w ciągu 14 dni miało być wycofane ciężkie uzbrojenie i wytyczona strefa buforowa o szerokości od 50 do 70 km.