Zostawili domy, samochody, pracowicie budowaną świetlaną przyszłość, która okazała się ułudą. Wygoniły ich bomby. Teraz, nad polskim jeziorem, jest cisza. Trzeba w spokoju pozbierać myśli i zaczynać od początku. Całe życie…
Ponad 170 osób, dorosłych i dzieci, głównie polskiego pochodzenia. Mieszkańcy Doniecka i Ługańska. Na decyzję niektórzy mieli dosłownie parę chwil. Początek stycznia 2015 r. Podróż do Charkowa. Samolot i przelot w nieznane. I nie wiadomo, czy rzeczywiście lot był nienaturalnie długi, bo tego wymagało bezpieczeństwo, czy po prostu się dłużył. Ze strachu, z niepewności i z poczucia, że może to już na zawsze. Że może się już swojego domu, mieszkania i przyjaciół nigdy nie zobaczy. Wielu ewakuowanych musiało na Ukrainie zostawić bliskich. Czasem męża, chorych rodziców. Nawet i dzieci… Lądowanie w Malborku. Przesiadka do autokarów i wieczorna podróż. Znów w nieznane. Rybaki, Łańsk. A gdzie to leży? Warmia, kraina nad jeziorami? Byle żyć, pani. Byle żyć…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska