Państwo francuskie będzie świętować z Kościołem 900-lecie słynnego opactwa w Clairvaux. To samo państwo świętuje co roku rewolucję francuską, która z opactwa wypędziła ostatnich cysterskich mnichów.
Taki już francuski klimat – ani dziwić się nie trzeba, ani szat rozdzierać. Rewolucja francuska jest po prostu częścią społecznego, politycznego i kulturowego krwiobiegu Francuzów. A że narodziny republikańskiej Francji pochłonęły wiele ofiar, wśród których ludzie Kościoła stanowili niemały procent, i przyniosły straty materialne nie do odzyskania, to już mniej znany czy akceptowany we francuskim krwiobiegu szczegół. Efekt jest taki, że przy rocznicach, jak ta związana z opactwem z Clairvaux, Francja skazana jest na swoistą schizofrenię emocjonalno-historyczną: fetowanie dawnej wielkości opactwa będzie połączone z łezką żalu za utraconą perełką, bez cienia refleksji nad jedną (niejedyną) z przyczyn jego upadku. Opowieść o historii tej byłej duchowej i kulturowej stolicy Francji budzi autentyczny podziw i nostalgię za czasami niekoniecznie „słusznie minionymi”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina